125. Benedict w Saturday Night Live - część 5 Surprise Bachelorette

Piąty skecz z Benedictem w pamiętnym listopadowym Saturday Night Live  uważam za średnio udany. Taki średnio wyszukany dowcip, do śmiechu
- z przyzwyczajenia...
Najwyżej dość ciekawe jest zobaczyć, jak nasz ukochany aktor wygląda w roli długowłosego pracownika budowlanego:

Surprise Bachelorette czyli niespodzianka na wieczór panieński:

- Dobra, Heather właśnie napisała, że są z babcią za drzwiami. Chowamy się!
- Jestem zła, bo w restauracji było tak zimno, że zepsułam sobie obiad.
- Dobrze, dobrze, babciu, wszyscy jesteśmy tacy szczęśliwi, że ponownie wychodzisz za mąż w wieku 83 lat..
- Heather, dlaczego mówisz do mnie po ciemku?
- Wiem, że nie chciałaś wieczoru panieńskiego, więc postanowiłyśmy zrobić ci...
- Niespodziankę!!! - wołają dziewczyny wyskakując z ukrycia.
Babcia niestety nie może złapać oddechu z zaskoczenia - przerażenia - zdziwienia.
- Popatrz na nią,nic nie wiedziała - mówi jedna z organizatorek niespodzianki.
- Szybko, szybko, posadźcie ją na krześle.
- Na krze-śle, na krze-śle - wołają wszystkie, sadzają babcię, a ta... odpływa. Umiera.
Nikt tego nie zauważa.
- Przygotujmy ją do przyjęcia - mówi koleżanka Heather zakładając babci ciemne okulary. A inna zakłada jej idiotyczną opaskę na głowę z napisami: "przyszła panna młoda" - "Bride to be" i "stara panna młoda" - "Bachelorette" - Proszę bardzo.
- Panowie, jest gotowa!

Wchodzą ... niespodzianki:

 

- Cześć, jesteśmy z firmy budowlanej i mamy tu dostarczyć trochę ciężkiego drewna - mówi budowlaniec Benedict, tu nazwany Ross.
- Popatrzcie Ester zaniemówiła! - woła jedna z uczestniczek imprezy. - W końcu znalazłyśmy sposób żeby się zamknęła!
- Dobra, Brett, włącz muzykę - mówi Ross.
- O, tak.
No i teraz impreza zaczyna się na poważnie.





Panowie rzucają ciuchy, które spadają na babcię.
- O, nie, nie chowajmy babci!
- Czy nie powinniśmy dać (zrobić) babci zabawnej kanapki?
- O, tak, zróbmy to!!! - woła koleżanka.


- To jest zabawna kanapka! - i panowie kołyszą... biodrami.
- O, Biscuits, to jest szaleństwo! - woła jedna z dziewczyn.
- Wiem!
- Babciu, podoba ci się?
Panowie szaleją, babcia się trzęsie, oczywiście nic nie mówi.
Za to Brett wpada na kolejny pomysł:
- Myślę, że babcia ma wielki apetyt.


Na co Ross dodaje:
- Ja jestem głodny - i wyciągają bitą śmietanę w spray'u.
- Dajmy jej jakiś deser, co?
Brett wciska się z brzuchem zalanym bitą śmietaną na twarz babci.


- Dajmy go tam, gdzie trzeba - mówi Ross i psika śmietanowy deser w usta babci.
- O tak, zły chłopaku. Wisienkę?
- Tak, dajmy wisienkę. - wisienka ląduje na bitej śmietanie na ustach babci.
A Benedict vel Ross zjada ją lubieżnie.



- Mój ulubiony smak, jej usta - Ross pokazuje na babcię.
- Chłopaki dajcie nam trochę smaku! - i panowie zaczynają tańczyć przy dziewczynach.
- Hej, Esther, kradnę ci chłopaka!


- Patrzcie, babcia jest tak zakłopotana, że stara się schować!
- O mój Boże, o do licha, nigdy nie widziałam czegoś takiego!
- Babciu, wstawaj! Bawimy się!



- Właściwie to całkiem dobrze, że ona leży na podłodze. Może być doskonałą obserwatorką treningu naszego ciała. - mówi Ross. I zaczynają ćwiczenia.


- Taak, czujemy ogień, chłopcy!
- Babciu, jak ktoś o tym usłyszy będziesz martwa! - zauważa trzeźwo jedna z dziewczyn.
- Okej, kochana, chodź tutaj, jestem wypompowany. - Brett podnosi babcię.



Jedna z trochę starszych uczestniczek imprezy mówi do młodszej:
- Wiesz, na prawdę bardzo mi się podoba, co twoje pokolenie zrobiło z tymi wieczorami panieńskimi.
Tymczasem Brett stara się obudzić babcię
- Proszę pani, proszę pani!
- Co się stało?
- Wygląda na to, że pani jest naszą tysięczną klientką i ma gratis taniec grupy mistrzów świata z Chicago.



Wchodzi trzech przystojniaków.



- O mój Boże, to prawdziwi Chicago Cubs!
- Jak tam dziewczyny? Kto chce się zabawić?
- Nie martw się babciu, dziadek Rossie dobrze się tobą zajmie.
- To twoja szczęśliwa noc. Mamy zamiar naciągnąć nasz mięsień trójgłowy.
- Słyszałaś Cubsów? Bawmy się!!!


A tu całość via YT:

Komentarze