152. Benedict Cumberbatch w programie The Andrew Marr Show
W niedzielnym programie Andrew Marr Show (17.09.2017) pojawił się Benedict Cumberbatch.
Na początku rozmowy Benedict opowiadał, jak bardzo ujęła go niezwykle dojrzała powieść Iana McEwana,
w której adaptacji brał udział jako aktor i producent.
Historia natychmiast go zaintrygowała, po prostu go powaliła i to nie tylko ze względu na okoliczności,
że został ojcem po raz drugi. Grał postać, która jest odmienna ot tych, które grał ostatnio
i to do niego bardzo dotarło.
Andrew wyjaśnił, że film zaczyna się od tego, że młody ojciec idzie do supermarketu z dzieckiem, odwraca się by zapłacić przy kasie, po czym odwraca się jeszcze raz, a dziecka nie ma, zniknęło kompletnie,
ojciec traci dziecko.
Benedict wyjaśnił, że to opowieść o bliskości, że pozornie niewinny początek zamienia się w straszną tragedię. Dzieje się w mgnieniu oka i to w swej gwałtowności jest brutalne, to jest początek końca tego związku w którym on się znajduje, to jest koniec obecności dziecka w życiu jego rodziców. To jest druzgocące i stanowiłby koszmar dla każdego rodzica.
Andrew zapytał jak można żyć po takim wydarzeniu, czy jest na to jakaś odpowiedź?
Benedict: "Takie właśnie pytanie wyłania się w książce. Ona mówi o tym, jak człowiek przechodzi proces smutku z żoną, jak potem się oddalają się od siebie. Zwłaszcza, że to był związek dwojga bardzo kochających się ludzi, dziecko było ich owocem."
Dalej Andrew powiedział, że Benedict został porównany do Laurence Olivera, jednego z angielskich największych aktorów. I zapytał, czy Ben uważa, że Larry Oliver poradziłby sobie z doktorem Strange? Z tą ogromną hollywoodzką machiną, wspaniałymi efektami komputerowymi w kinie?
- Oczywiście, że poradziłby sobie, absolutnie! - odpowiada Ben - To są fantastyczne postaci, jest tam element Szekspira, szczególnie w tym czymś w rodzaju wielowątkowej zbrodni i jak bohaterowie poruszają się we wszechświecie Marvela, w tym komiksowym bogactwie. Bohaterowie mają wyzwania, a Olivier był fizycznie dobry. Role wymagają od aktorów fizycznych umiejętności, czasem potrzeba kaskaderów, czy pracy z zabezpieczeniem.
- Peleryna jest nieźle ciężka, tak przy okazji... - mówi Benedict. - To ubieranie się, charakteryzacja, myślę, że Olivier byłby zachwycony. Skala postaci, skala opowieści, to jest świetna baza dla aktora.
- Dałeś nam fantastycznego Hamleta...
- Dziękuję. - wtrąca Ben
- Czy jest jakaś rola szekspirowska, którą jeszcze chciałbyś zagrać? Na pewno jesteś za młody na króla Leara, to jasne.
- Tak, jeszcze mam trochę czasu, mam nadzieję. Mówią, że posiadanie dzieci postarza, ale ciągle myślę, że mam jeszcze parę lat do tego... O rany, nie wiem, chciałbym powiedzieć tu i teraz, że miałem wiele szczęścia z Hamletem, Hamlet był jedyny na liście do zrobienia przed śmiercią, robienie takiej listy jest trochę zwodnicze.
- Wcześniej miałem do czynienia z fragmentami Hamleta, miałem więc to poukładane w głowie.
- Mógłbyś zrobić ciekawego Prospero, tak myślę. - mówi Andrew.
- Jeśli robiłbym go to myślę, że on jest w środku swojej historii raczej niż na końcu, podobnie jak ja. Tak to staram się popychać do przodu...
- Miejmy nadzieję, że tak będzie. Dziękuję.
TRZY LATA WCZEŚNIEJ...
Benedict Cumberbatch został zaproszony do programu The Andrew Marr Show na niedzielny poranek 9 listopada 2014Swoją rozmowę Andrew rozpoczął mówiąc, że Benedict jest chyba obecnie najbardziej znaną osobą na naszej planecie, a na zewnątrz hotelu noc zapewne spędziło wiele osób na wieść, że Benedict się w nim znajduje. Zapytał, jak Ben sobie radzi z tą popularnością?
- Staram się normalizować sytuację, uciekać od tego nonsensu sławy, spędzając czas z rodziną, z przyjaciółmi, a także szkicując. Niestety brak czasu nie pozwala mi rysować piórem i atramentem, więc maluję. To jest taka chwila wytchnienia.
Komentarze