Szczęście dla mnie to po
prostu bycie, bycie w każdym momencie jaki nam dano. Jeśli szukasz szczęścia to znaczy, że nie jesteś
szczęśliwy.
To bardzo głęboka
odpowiedź.
Jednak to jest prawda. Może
i na końcu tęczy jest jakiś jej koniec, jeśli koniecznie chcesz go szukać. A mnie podoba
się koncepcja, że umysł ma moc by kształtować rzeczywistość - jakkolwiek
poważne, jakkolwiek trudne mogą być okoliczności, w których się znajdujesz.
Praktykujesz buddyjskie
medytacje. Czy to stąd bierze się ta zasada?
Dokładnie.
“Wszyscy cierpimy. Tym właśnie jest życie.
To wielkie szczęście zdać sobie z tego sprawę.”
Pierwszą prawdą Buddyzmu
jest to, że całe życie jest cierpieniem, bólem i niedolą. Zgodziłbyś się z tym?
Tak. Niekoniecznie wszystko
się rozpada, ale zmiana jest nieunikniona. Wszystko się zmienia. Doświadczasz
życie przez wszystkie swoje zmysły i często to jest ból. Teraz ludzie myślą, że
cierpienie to wypadek samochodowy albo utrata kończyny, czy życia, czy coś na
prawdę brutalnego - ale tak nie musi być. To może być zwykły ból, niewielki
skręt, sposób w jaki ciało przyjmuje naprężenie, bo wszyscy cierpimy. Oto czym
jest życie.To wielkie szczęście zdać sobie z tego sprawę i uwolnić się choć
trochę od tego przyjmując do wiadomości, że więcej jest tego co nas scala niż
dzieli. Wszystko jest w ruchu, wszystko się zmienia, wszystko przemija.
To, co przyszło odchodzi, co jest na górze będzie na dole. To takie
uproszczenie, jest znacznie trudniejsze w praktyce, o wiele trudniejsze. Łatwo
jest o tym mówić, o wiele trudniej jest żyć w ten sposób.
A jak ty to robisz?
Cóż, zostało wielokrotnie
udowodnione, że medytacja ma właściwości terapeutyczne w czasie trwającego
leczenia na przykład u pacjentów z rakiem, w chorobach nieuleczalnych, u ludzi,
którzy odnieśli obrażenia lub ludzi których dotyka stres lub jakiekolwiek inne
umysłowe zakłócenia. Medytacja jest narzędziem do osiągnięcia spokoju umysłu,
dzięki odseparowaniu od myśli i daje wystarczającą przestrzeń aby rozpocząć
relaks ciała w sposób jak podczas snu lub zażywania leków. I to jest naukowo
udowodnione! To nie jakaś tam rzecz, którą warto robić, bo Beatlesi robili.
Jest porównywana ze snem. Lubię spać, ale jako tata nie mam za wiele
możliwości. A medytować może każdy.
Czy praktykujesz medytacje
każdego dnia?
Próbuję, ale nie zawsze się
udaje. Chciałbym. Staram się robić to raz dziennie, zwykle rano, ale czasem, kiedy
jestem zmęczony po locie próbuję wyciszyć się pod koniec dnia. To świetny
sposób na uspokojenie umysłu przed snem.
"Bycie w teraźniejszości i w chwili obecnej
jest sercem tego, co robimy jako aktorzy."
To musi być również pomocne
w radzeniu sobie z zamętem, jaki wiąże się z byciem hollywoodzkim aktorem.
Hałas, taak. To bardzo
pomocne. Wiesz, jestem zadowolony, że mam takie doświadczenia jeszcze sprzed
początku kariery, a także że osiągnąłem sławę stosunkowo późno. To z pewnością
pozwala wyrównać i zrestartować i iść. "O proszę, oto gdzie jesteś, oto,
co cię odciąga i jak odnaleźć swój środek na nowo. Bycie w teraźniejszości i w
chwili obecnej jest sednem tego, co robimy jako aktorzy." Pomiędzy dymem i
odbiciami wszystkiego chodzi o to, żeby być tu i teraz.
Dymem i odbiciami? Zasłona
dymna?
Tak, to wszystko to
jest zasłona dymna. To nie jest jakaś tam aktorska siłownia, gdzie
zrzucasz wszystkie warstwy siebie, by w końcu odkryć warstwę prawdy. Pracujesz
by robić coś w tym stylu, ale w trakcie kręcenia takiego filmu jak na przykład
The Avengers może być ciężko uzyskać tą jedną chwilę emocji dokładnie w pięć minut ponieważ w danym momencie dookoła dzieje się wszystko.
Chodzi o precyzję.
Cóż, precyzja to jedna rzecz. W tym przypadku to nie chodzi o jakiś wielki rozwój postaci, bardziej chodzi o to jak opowiedzieć historię a przy okazji wyważyć integralność, jednorodność tak lubianej obecnie części marvelowego wszechświata. Więc uczę się w każdej pracy, chciałbym, żeby tak było. Uczę się przez obserwację innych. To było świetne patrzeć na Roberta, na niego i na innych, którzy na prawdę wiedzą na wylot co grają.
"Podoba mi się nieograniczony strumień ruchu
- do góry lub na dół -
w miarę jak rozwija się kariera."
Czy myślisz, że stałeś się lepszy w umiejętności odcięcia się od zgiełku, że się tak wyrażę?
Myślę, że to uniwersalna umiejętność. Nie ma nic szczególnego w tej zdolności. Każdy tą zdolność posiada i podoba mi się to - każdy umie śpiewać czy rysować. To kwestia jak ludzie do tego dochodzą, jak się tego uczą i praktykują. Myślę, że hałas zawsze może stać się przytłaczający, są lepsze i gorsze dni. To dziwne.
Nawet po tych wszystkich latach?
Nie sądzę, żeby to kiedykolwiek się unormowało! Ciągle jest to dla mnie zabawne, i natrętne, i wspaniałe, i zaskakujące. Wszystkie te rzeczy. A poza tym są pewne kwestie, o których nie będę tu mówił, ale które trzeba mieć na uwadze działając w kontekście ludzi nie będących w tej samej przestrzeni, a na których bardzo mi zależy. To dla mnie najważniejsze.
Czy w takim razie stałeś się bardziej opiekuńczy od kiedy przeniosłeś się z telewizji do większego świata filmów, z uniwersum Marvela włącznie?
Cóż, jak na razie nie sądzę, żeby to było coś większego niż Sherlock. Myślę, że Sherlock, jak dla mnie, miał większe oddziaływanie niż coś w stylu doktora Strange'a, bo to telewizja, bardziej demokratyczna dostępna dla większej liczby osób. Zasięg jaki miał ten film był nadzwyczajny. Moment, kiedy zgodziłem się robić tą rolę był jak rażenie bomby, które rosło z minuty na minutę. Ale nie zdawałem sobie sprawy jakie to może mieć pole rażenia, to było zaskoczenie dla wszystkich, którzy to robili. Nie myślę jednak o tym w kategoriach: "o, to staje się coraz większe i coraz bardziej mnie uwidacznia". Nie jestem szczególnie zainteresowany dążeniem coraz bardziej i bardziej na szczyty. Nie sądzę, żeby było jeszcze coś dalej. Podoba mi się nieograniczony strumień ruchu - w górę lub w dół - w miarę jak rozwija się kariera.
Myślę, że to uniwersalna umiejętność. Nie ma nic szczególnego w tej zdolności. Każdy tą zdolność posiada i podoba mi się to - każdy umie śpiewać czy rysować. To kwestia jak ludzie do tego dochodzą, jak się tego uczą i praktykują. Myślę, że hałas zawsze może stać się przytłaczający, są lepsze i gorsze dni. To dziwne.
Nawet po tych wszystkich latach?
Nie sądzę, żeby to kiedykolwiek się unormowało! Ciągle jest to dla mnie zabawne, i natrętne, i wspaniałe, i zaskakujące. Wszystkie te rzeczy. A poza tym są pewne kwestie, o których nie będę tu mówił, ale które trzeba mieć na uwadze działając w kontekście ludzi nie będących w tej samej przestrzeni, a na których bardzo mi zależy. To dla mnie najważniejsze.
Czy w takim razie stałeś się bardziej opiekuńczy od kiedy przeniosłeś się z telewizji do większego świata filmów, z uniwersum Marvela włącznie?
Cóż, jak na razie nie sądzę, żeby to było coś większego niż Sherlock. Myślę, że Sherlock, jak dla mnie, miał większe oddziaływanie niż coś w stylu doktora Strange'a, bo to telewizja, bardziej demokratyczna dostępna dla większej liczby osób. Zasięg jaki miał ten film był nadzwyczajny. Moment, kiedy zgodziłem się robić tą rolę był jak rażenie bomby, które rosło z minuty na minutę. Ale nie zdawałem sobie sprawy jakie to może mieć pole rażenia, to było zaskoczenie dla wszystkich, którzy to robili. Nie myślę jednak o tym w kategoriach: "o, to staje się coraz większe i coraz bardziej mnie uwidacznia". Nie jestem szczególnie zainteresowany dążeniem coraz bardziej i bardziej na szczyty. Nie sądzę, żeby było jeszcze coś dalej. Podoba mi się nieograniczony strumień ruchu - w górę lub w dół - w miarę jak rozwija się kariera.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz