18 maja 2018
Benedict wziął udział w The Late Show prowadzonym przez Stephena Colberta.
Część pierwsza:
"Wielkie pytania z jeszcze większymi gwiazdami".
We wprowadzeniu Stephen stwierdził, że nie jest tajemnicą, iż jest głębokim facetem, że często zadaje sobie trudne pytania: "dlaczego tu jestem" czy "co to wszystko znaczy" albo "czy ten facet ze Starbucks na prawdę myśli, że mam na imię Dave" i że czasem musi wyrazić te swoje głębokie przemyślenia, które mogą być zrozumiane tylko przez kogoś równie głęboko myślącego z spośród topowych celebrytów. A więc zaczynamy.
- Wow. Popatrz na niebo. Ile gwiazd. Są takie piękne. Zastanawiam się, z czego one są.
- To podstawa.
- O, cześć Benedikcie Cumberbatch.
- Cześć Stephenie Colbert. Jak już powiedziałem dosłownie to podstawa, hel, węgiel, takie rzeczy.
- Prawda, prawda. Wiesz, nie jestem zaskoczony, że widzę cię tu na szczycie tego wzgórza. Jesteś typem osoby, która ma głębokie myśli.
- O, to na prawdę słodkie, ale to kwestia akcentu.
- Benedict?
- Tak, Stephen?
- Zastanawiałeś się kiedyś, jak by to było gdybyś urodził się w innym miejscu?
- Nie, raczej nie, myślę, że Anglia to jedyne miejsce, gdzie ludzi nazywają Benedict Cumberbatch.
- Słuchaj, S.C.
- Tak, B. C.?
- Jak myślisz, jaka będzie twoja ostatnia myśl?
- Hmmm... Prawdopodobnie: "Spadochron!"
- Taaak.... - mówi Ben - Bertie?
- Batchi? Czy szczęście to to samo co radość ("Joy")?
- Nie, nie. Umawiam się z Joy od lat i to nie jest szczęście. I date with Joy from years and she was not happy. Steve?
- Benedict Timothy Carlton Cumberbatch Commander of The British Empire.
- Czy myślisz, że to możliwe że delfiny są mądrzejsze niż ludzie?
- O, zdecydowanie tak, wyczaiły jak przetrwać w SeaWorld bez bólu. Hej, doktorze Strange?
- Tak, doktorze nadzwyczajnie normalny?
- Czy myślisz, że to możliwe, że wszyscy żyjemy w grze wideo?
- Nie, nie, bo ile bądź białych tabletek bym zażył duchy i tak podążają za mną wszędzie.
Następują dziwne odgłosy obu panów, potem Stephen pokazuje palcem i mówi:
- Spadająca gwiazda.
- Myślisz? A nie jest to radziecki satelita?
- Aaa...
- Jest pięknie.
- Hej, Benny Batch?
- Tak, Stephen Cole-slaw?
- Czy jest liczba tak wielka, że ludzki umysł nie jest w stanie jej pojąć?
- Tak, to liczba pieniędzy zrobiona przez Avengersów w Infinity War.
- wow.
- Tak, myślę, że zbliżamy się do jakichś venti-grillion dolarów. Hej, S.?
- Słucham, B.?
- Czy myślisz, że są jakieś tajemnice, których ludzkość nie potrafi rozwiązać?
- Nie zwykle finalizuję moje na końcu sezonu.
- No tak, zwykle każdy epizod jest czymś w rodzaju samodzielnej tajemnicy.
- Ale zwykle są takie obejmujące pytania biegnące poprzez wszystkie epizody nawet poprzez serie, jak cały ten Moriarty. Ciągle nie wiem, o co tam chodzi.
- On nie żyje, zdawało mi się, że pokazaliśmy to wystarczająco to jasno.
- Ale ciągle zostawia ci wiadomości.
- On nie żyje, Stephen, to skończone.
- Oto dlaczego jestem fanem Watsona!
- Byłbyś...
- Hej, Benedictatorze?
- Tak, Colbert Force One?
- Czy walczyłbyś raczej homarem wielkości niedźwiedzia, czy dwudziestoma niedźwiedziami wielkości homara?
- Nic z tego. Poczekałbym raczej, żeby narkotyki przestały działać.
- A ile to zwykle trwa?
- O, zwykle tyle co przerwa na reklamy.
- To świetnie, będziemy zaraz z powrotem po więcej Benedicta Cumberbatcha!

w którym Stephen przyjmuje gości:
Ben powiedział, że jest piękne i ma piękny widok, a potem stwierdził, że w sumie to czuje się ubrany jak na Wall Street, na co Stephen odpowiedział, że on ubrał garnitur, bo Ben miał być w programie, zwykle zakłada kombinezon.
Później panowie rozmawiali o tytule CBE Benedicta. (kilka słów na ten temat u nas TUTAJ) Stephen spytał co człowiek musi zrobić, żeby móc uzyskać ten tytuł, na co Ben oświadczył, że w jego przypadku trzeba trochę aktorstwa.
- A co za to dostajesz, co z tego masz?
- Dostałem piękny medal, w kształcie krzyża, no i mogę robić pewne określone rzeczy w katedrze Świętego Pawła. Chrześcijańskie rzeczy, nie przyjęcia.
- Myślę, że ja też mogę tam robić rzeczy zgodne z prawem. Chyba chodzi o jakieś specjalne uprawnienia, ale na przykład chrzest? Możesz tam ochrzcić dziecko? Ale potrzebujesz do tego księdza?
- Zgadza się, nie mogę zrobić tego sam.
- Czy jako Komandor Imperium Brytyjskiego pójdziesz w tym tygodniu na ślub królewski?
- Nie, nie pójdę.
- Ale dlaczego? Dlaczego nie?
- Bo jestem tutaj w Nowym Jorku - zalotnie powiedział Benedict
- Będę robił coś specjalnego, będę na Letters Live w Town Hall o 21.00. W piątkową noc, znaczy teraz.
- Dziś, znaczy teraz (program nagrywany wcześniej)
- Tak, mamy piątek, i jutro.
- O, tak, dobra robota. Nicely done.
Potem Stephen przytacza filmy, w których zagrał Benedict, począwszy od War Horse'a poprzez Tinker Tailor Soldier Spy i Imitation Game włącznie z Infinity War, w którym udział Ben nazwał "that little flick" to malutkie pstryknięcie :)
Stephen stwierdził, że Benedict jest idealnym doktorem Strangem, i że zdaje się Ben miał jakieś własne tybetańskie doświadczenia wcześniej.
I tu następuje opowieść Bena o jego pobycie w Tybecie po ukończeniu szkoły.
(więcej u nas TUTAJ !)
Ben na początku wspomniał o zabawnych chwilach spędzonych wśród mnichów tybetańskich, że wcale nie są tacy poważni, jak by można sądzić. Opowiadał, jak oglądali Brave Heart, lub wołali Bena żeby zobaczyć zabawę dwóch psów i koniecznie wziął ze sobą kamerę! Co te psy ze sobą robiły telewizja CBS zamazała.
Najgorsze, że one się zablokowały, jeden chciał iść w jeną stronę, drugi w drugą a tu się nie dało!
A mnisi wołali: "Popatrz, popatrz! Kodak moment, kodak moment!"
I zrobili zdjęcie tej chwili, bo uznali, że to przezabawne.
- Proste przyjemności.
- Tak, proste przyjemności.
Ben opowiedział, że mnisi w Tybecie prowadzą bardzo regularny tryb życia. Zgodnie z określonym harmonogramem, niezwykle rygorystycznym i dość starożytnym. I on tam próbował się włączyć ze swoimi zajęciami, chodził także do szkoły pełnej dzieci uchodźców i tam również uczył angielskiego. A po powrocie bardzo dużo w nim z tego zostało, miał ten pobyt głęboki wpływ na niego. Poprzez patrzenie na mnichów, ich obserwację udział w zajęciach prowadzonych przez jednego dobrze mówiącego po angielsku lamę, który wprowadził Bena przed kolejnego mnicha i w ten sposób przeszedł tygodniowe rekolekcje. To wszystko było niesamowite, niezwykłe.
Stephen zapytał, czy Tybetańczycy mają swój język i czy Benedict umie w tym języku coś powiedzieć.
Ben na to odpowiedział coś, właśnie po tybetańsku.
Na co Stephen odpowiedział:
- Thank you.
- You're welcome.
- A co powiedziałeś?
- O, nie chcesz wiedzieć, CBS (czyli cenzura)
Później rozmowa zeszła na Patricka Melrose, Stephen zapytał co ciągnie Benedicta do odgrywania postaci uzależnionych od narkotyków.
- Nie wiem... Żartuję. Właściwie jest wiele powodów dla których lubię podejmować takie wyzwania. Pierwszą jest chęć robienia rzeczy, do których trzeba wyjść ze strefy komfortu, czy spoza życiowych doświadczeń.
Następnie Benedict opowiedział o serialu, z zachwytem o powieści, pełen podziwu o Edwardzie St Aubynie i o tym, jak spotkał producentów i w końcu "jesteśmy tu, gdzie jesteśmy".
Stephen odpukał i wyraził zadowolenie, że na szczęście to nie są doświadczenia Benedicta, kiedy ten pochylił się nad kubkami z napojami, więc gospodarz wyjaśnia:
- To jest kawa a to woda,
a w głębi słychać, że w tym samym czasie Benedict mówi "kawa i tequila", na co Stephen mówi:
- Dokładnie, exactly.
I próbuje pociągnąć jakiś wątek, jednak Ben, który sięgnął po kubek z kawą stwierdza, że będzie pił w taki sposób jak robi to Donald Tramp. Albo Martin Freeman, Martin często tak pije filiżankę herbaty.
- Na prawdę?
- Tak.
- On nie wygląda na słabeusza.
Śmieją się, Ben mówi że próbowali w "Thumb War" (wojna na kciuki), to było żałosne. Nie, żartuję.
Stephen pyta
- Jesteś dobry w Wojnę na kciuki?
- Nie, ale możemy spróbować jeśli chcesz.
Ale prowadzący ostrzega - To nie będzie zwykła wojna. To będzie Infinity Thumb War.
Raz dwa trzy
Wygrywa Stephen Colbert.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz