173. Interview Magazine rozmowa Thoma Yorke'a z Benedictem





"Czterdziestojednoletni  obecnie Benedict jest jednym z najlepszych
i najambitniejszych aktorów swojej generacji."
Poniżej rozmowa z listopadowego numeru Interview Magazine, którą z naszym bohaterem przeprowadził jego przyjaciel,  Thom Yorke, leader Radiohead.

Thom Yorke: Nie będę pytał chronologicznie. Moje podejście jest raczej losowe, coś jak w "Just Seventeen" (angielskie czasopismo młodzieżowe). Właściwie chcę zacząć od tego roku, kiedy w wieku 19 lat uczyłeś w klasztorze w Darjeeling. Jakie to było doświadczenie?


Benedict Cumberbatch: To była tybetańska osada na uboczu, zaraz za progiem Darjeeling, na granicy. Takie małe miasteczko stacja na wzgórzu. Byłem jednym z pięciu nauczycieli, którzy zrobili kurs treningowy. To było niezwykłe, ale kompletnie odosobnione doświadczenie. 
Yorke: Jak długo to trwało?
Cumberbatch: Pięć miesięcy. Spędziłem niemal pół roku wykonując dziwne prace żeby zebrać fundusze na przelot i kurs. Tam nie dostaje się kasy za nauczanie, zarabiasz zbierając doświadczenie. Jesteś otoczony przez mnichów i ich sposób życia. To był mały klasztor, a na samej górze była świątynia. Mieszkałem na niższym piętrze, kóre było wilgotne i były w nim wielkie pająki. Myślę, że to było blisko końca pory deszczowej, nie pamiętam dokładnie, ale było zimno. I ponieważ to było wysokoo nad poziomem morza można było otworzyć okno, a chmury jak suche lody snujące się po biurku. Natura była obecna wszędzie i to było szokująco piękne, tak jak i duch i natura i filozofia i sposób życia tych mnichów
Yorke: Wygląda na to, że wchłonąłeś większość z tego wszystkiego po prostu będąc tam. Nie musiałeś tego studiować.
Cumberbatch: Właśnie tak, nasiąknąłem tym. Osobowiości mnichów były głośniejsze niż jakakolwiek lekcja.
Yorke: To takie najlepsze uczenie, nieprawdaż?
Cumberbatch: Tak jest. Przed końcem chciałem wiedzieć, co do licha oni tam intonują, dlaczego robią to co robią i jak to robić samemu. To było jak pytanie "Jak mam dalej iść przez ten świat?" Po kursie odbyłem takie dwutygodniowe rekolekcje z jednym z nauczycieli.
Yorke: Miałeś 19 lat i zdecydowałeś się siedzieć na poduszce (zafu) przez ile godzin dziennie?
Cumberbatch: Wiele. I sypiając około czterech godzin, jedząc na przykład owsiankę i może trochę duszonego mięsa. Ta część odosobnienia była bardzo intensywna. Byliśmy z mnicahmi - mój Boże, jaką oni mieli dyscyplinę. To było odkrywcze. Są te historie i przypowieści i narzędzia dzięki którym można dojść do skupienia i medytacji i treningu, i zacząć ścieżkę do oświecenia. To takie trochę dziwne (co sobie myśleli): jest pomiędzy nami takich kilku nerwowych spoglądających na nas kątem oka, ludzi z zachodu. Osoba, kóra nas nadzorowała widziała, że byliśmy na prawdę oddani, ale widział też że to było po prostu za wiele. Nasze zapracowane umysły były stłumione. Ale to była szansa, żeby coś zacząć. Jestem niezwykle wdzięczny że mogłem tego doświadczyć.
Yorke: Zaskakuje mnie, że taki 19-letni dzieciak zapisuje się na coś takiego. Gdybym miał coś takiego robić w tym wieku prawdopodobnie uciekłbym i znalazł sobie coś do wypicia i zapalenia. W pewnym sensie zazdroszczę ci że doznałeś tego doświadczenia w tym wieku, ponieważ prawdopodobnie zawiązało to twój inny sposób na życie.
Cumberbatch: To było niesamowite. I na prawdę nie mogę nie zastanawiać się nad hojnością naszego nauczyciela. Powiedział: Nie obwiniaj się. Zamierzasz zostać studentem na uniwersytecie w północnej Anglii. Potrzebujesz mieć własne doświadczenia i własną radość a nie oceniać siebie. Nie żyj w poczuciu winy i żalu."
Yorke: Cóż bym dał za to, żeby ktoś powiedział mi coś takiego w wieku 19 lat! (śmieje się)


Cumberbatch: A jakie są twoje doświadczenia z tego okresu? Szukałeś czegoś?
Yorke: Zrobiłem sobie roczną przerwę po szkole, głównie pracując w jakichś gównianych miejscach, zarabiając dość pieniędzy żeby nagrać płytki demo i je powysyłać. A potem znudziło mi się to i poszedłem na studia i moja ścieżka kompletnie się zmieniła. Studiowanie sztuki rozsadziło mi umysł, bo byłem z tak kreatywnymi ludźmi jak nigdy i czułem, że tam należę. Tylko że ambicja i późniejsze dręczące myśli zaczęły mnie paraliżować, i na prawdę mogłem coś wtedy zrobić z kimś kto by mnie usadził i dbał o moje drugie ja, z drugiej strony.
Cumberbatch: Taak, ale wtedy poszedłem całkiem w innym kierunku i nie był to żaden rodzaj buntu. Stałem się czymś w rodzaju zwierzaka na przyjęcia. Przeżyłem ogromny upadek, podupadłem na zdrowiu. Przesadzałem. Ta osoba nie mogła wywodzić się z kogoś, kto wcześniej miała takie doświadczenia. Cofnąłem się bardzo.
Yorke: Chciałem wiedzieć, czy kiedykolwiek próbowałeś usunąć się z tej ścieżki na której byłeś. Czy czułeś kiedyś potrzebę, żeby wysiąść z tego pociągu? Pytam dlatego, że ja kroczyłem moją ścieżką i nie dotrwałem do jej końca. Nigdy o tym nie myślałem, aż do chwili, kiedy już nie byłem w moim ciele. Przeżyłem upadek i musiałem się zatrzymać na bardzo długi czas. A potem zacząłem studiować medytacje. I kiedy na prawdę w końcu usiadłem odnalazłem siebie na rozmyślaniach, siedzącego na poduszce, i to było jakby ktoś przyłożył mi radio do ucha i podkręcił na cały regulator. To było jak.. "o mój Boże!"
Cumberbatch:  To jest tak głośne, kiedy na chwilę przestaniesz tego słuchać... Będąc w nurcie przez cały czas, łapiesz te wszystkie najgłośniejsze rzeczy, które bywają najbardziej negatywne.
Yorke: Siadałem w moim studio i kiedy tylko zaczynałem pracę głosy zaczynały mówić do mnie "Nie uda ci się to, nie zrobisz tego", więc musiałem przestać. I wreszcie to zrozumiałem.
Cumberbatch: Zdecydowanie miałem przerwy tego typu. I jestem zaskoczony, jakie miałeś problemy. Nieustanne wymagania wytwórni płytowej, cały ten biznes... W każdym razie myślę, że jestem na wolniejszej trajektorii. To jest coś nad czym muszę pracować: oddzielić to, co jest na prawdę ważne, szanować energię nie przejmując się tym, co myślą inni. Uważam, że nic tak na prawdę nie przygotowuje na te rzeczy.



Yorke: Ale ty miałeś rodziców, którzy są w tym samym biznesie.
Cumberbatch: To pomogło bardzo. Nawet jeśli ich doświadczenia były inne niż moje. Nie byłem aktorem dziecięcym. Nie podróżowałem z nimi w trasie. Ale miałem wgląd w ich świat, więc wiedziałem w co wchodzę, w jaki obszar. Moi rodzice nadal są nieustającym źródłem wiedzy o zawodzie. Dużą motywacją dla mnie jest to, że chcę, żeby byli ze mnie dumni. Ale pewnie i to kiedyś się skończy.
Yorke: A więc ten film, który wkrótce ma wejść "The Current War", o bitwie pomiędzy Westinghousem i Teslą, jest czymś, na czego punkcie mój kumpel z zespołu Ed [O'Brien] dostał obsesji kilka lat temu, kiedy przeczytał książkę o tym.
Cumberbatch: Jest o tych niesamowitych facetach , o ogromnych nieporozmieniach, niedopowiedzeniach pomiędzy nimi, o gościach z olbrzymimi ego. To spowodowało utratę okazji współpracy niepodobnej do żadnej innej.
Yorke: Żylibyśmy na zupełnie innej planecie, gdyby Tesla wygrał...
Cumberbatch: Ale on był outsiderem w Nowym Jorku. Ludzie nie rozumieli jego serbskiego akcentu. Nie pomagało, że mówił jak prorok. Mówił o rzeczach, które formułował w swoim umyśle, ale nie miał modeli na choćby bezprzewodowe dostarczanie energii, nie mówiąc o komunikacji. Jak wszyscy wizjonerzy ośmielał się formułować tezy poza obowiązującym status quo. Straszna wynika z tego lekcja historii: za często ignorujemy takich ludzi, którzy pochodzą z innych regionów, państw, tylko dlatego, że są inni niż my.
Yorke: Ale zbudował którąś z tych rzeczy?
Cumberbatch: Jego praca ma ciągle olbrzymi wpływ na to w jaki sposób teraz żyjemy. I nie jestem w stanie teraz przytoczyć ci pojedynczej rzeczy którzą faktycznie zrobił (śmieją się obydwaj). Jest bez wątpienia najbardziej niezwykłą postacią, Westinghouse jest najbardziej ludzki, a Edison najbardziej błędny. I ci trzej panowie dążą do wiedzy o prądzie elektrycznym i jak go kontrolować: Edison jest władczy, Westinghouse próbuje budować więź przyjacielską i system dla rynku masowego, Tesla pracuje dla Edisona, Edison nie przyjmuje rady Tesli i nie zamierza tworzyć wzajemnych stosunków z Westinghousem. Tesla daje Westinghouse'owi swoje patenty. To zadziwiające. To mogło być prawdziwą tragedią.
Yorke: Dobra, głupie pytania teraz. Takie jak z "Just Seventeen". Czy jesteś dobry w mówieniu nie?
Cumberbatch: Nie.
Yorke: (śmieje się) Jesteś dobrym kierowcą?
Cumberbatch: Myślę, że jestem bardzo dobrym kierowcą.  Najwyraźniej przyczyną agresji kierowców, jak większości gniewu, jest pewien rodzaj kompleksu wyższości, który, Bóg wie, samochody pobudzają.
Yorke: Najlepszy czas, żeby posłuchać muzyki jest w samochodzie.
Cumberbatch: O, tak. Pierwszy raz słuchałem twojego "A Moon Shaped Pool" kiedy jechałem przez twoje rodzinne strony.
Yorke: Wtyczka!
Cumberbatch: Wtyczka. Był rewelacyjny. To był świetny sposób na usłyszenie go po raz pierwszy.
Yorke: Był rzeczywiście napisany do słuchania go w samochodach. Dora, następne pytanie: Czy łatwo obdarzasz zaufaniem?
Cumberbatch: Taak.
Yorke: Musisz, prawda?
Cumberbatch: Musisz, a czasem nie musisz. Czasem podczas rozmowy z dziennikarzem , kiedy odpowiadasz na pytania o rzeczy o których zwykle nie mówisz, nawet ze swoimi najbliższymi przyjaciółmi, kończysz spowiedź i nawet nie myślisz jak to zostanie odebrane. Nie ma znaczenia jak wymyślni są ci dziennikarze, mają swoich wydawców, albo polityków, którzy kryją się za ich publikacjami, a to znaczy po prostu, że zamierzają ukształtować to co powiedziałeś w artykuł, który mają już napisany. Więc musisz być na prawdę ostrożny ze słowami. Ciągle jest to dla mnie trudne, co będzie do mnie mówić ktoś, kto ma do czynienia z prasą. I to właśnie dlatego jest fajnie rozmawiać z przyjacielem. Ale czasem z kawą i przyjaznym uśmiechem nagle zaczynam mówić bez myślenia o tym, jak to potem może być odczytane.
Yorke: Dobra, zatrzymam cię jeśli uznam że kopiesz pod sobą dziurę, w porząądku?
Cumberbatch: Bardzo proszę.
Yorke: Czy bywasz spontanicznie głupkowaty?
Cumberbatch: Spontanicznie głupkowaty to jest zaszufladkowanie do którego nie jestem pewien, czy mogę się przyznać.
Yorke: Czy uciekasz od problemów, czy stawiasz im czoło?
Cumberbatch: Myślę, że zdarzało się, że miałem odruchowe reakcje na rzeczy i czasami powiedziałem coś nie myśląc, będąc nadmiernie emocjonalnie zmącony w osądzie.
Yorke: Mówisz w kategoriach co powiedzieć ludziom?
Cumberbatch: Sytuacje kiedy to co mówię odbijają się bardziej, niż to co jest zdrowe. Uwielbiałbym po prostu mieć pracę polegającą na rozmawianiu. Stoimy na pozycji, gdzie ludzie zadają pytania chcą wiedzieć więcej nie tylko na temat pracy. I to może przejść na tematy, o których nie chcę mówić czy to na przykład o moim życiu prywatnym, albo na temat opinii o kwestiach/sytuacjach na świecie. Myślę, że lepszym rozwiązaniem po prostu, a nauczyłem się tego od ludzi mądrzejszych ode mnie, jest robić dobrą robotę, cicho pracować za zamkniętymi drzwiami.
Yorke: Za każdym razem kiedy przyjmujesz jakąś postawę postawę moralną chcą cię spalić.
Cumberbatch: Jest wiele osób którym nie przeszkadza wykrzykiwanie z ambony i bycie za to ocenianym. Oni robią w cholerę dobrych rzeczy, autentycznie dobrych, przyziemnych, zmieniających życie. Myślę więc, że czasem to jest takie działanie równoważące.
Yorke: Uważam, że cokolwiek wybierzesz do zrobienia nie znajdziesz się na pozycji kiedy niszczysz swoją zdolność do zrobienia innych rzeczy które robisz. Ja znalazłem się w takiej sytuacji zbyt wiele razy.
Cumberbatch: Nie nazywam siebie ekspertem dlatego, że grałem ekspertów. Wiem tylko trochę o niewielu sprawach. Ale bardzo trudno jest nie zostać wciągniętym w powiedzenie czegoś, szczególnie jeśli ma to związek z pracą.



Yorke: Skoro mówisz o twojej pracy, czy kiedykolwiek podjąłeś się roli a potem poczułeś jakbyś doszedł do miejsca "nie czuję się w tym zbyt pewnie" i chciałeś się wycofać?
Cumberbatch: Wiele razy. Ale jeśli nie umiesz upaść nigdy się nie poprawisz. Ale to nie były kompletne niepowodzenia, te przedsięwzięcia, ale było w nich też wiele rzeczy nie do końca dobrych. Jedna z moich pierwszych ról na scenie to była fantastyczna sztuka z fantastycznym reżyserem i z fantastyczną obsadą, ale ja po prostu nie mogłem odnaleźć mojej drogi do serca postaci. Bardzo się męczyłem.
Yorke: Tylko na próbach czy kiedy to się zaczęło?
Cumberbatch: Kiedy się zaczęło. Chodzi o sztukę Rhinoceros Eugène Ionesco. Nie boję się wymienić nazwy sztuki ponieważ już o tym mówiłem. Częściowo tak się działo bo moja głowa była gdzie indziej a potrzeba było dużo dyscypliny. Nie sądzę, żebym był na to gotowy. Nie sądzę, że miałem już do tego odpowiedni warsztat. To bardzo trudna sztuka, i jest w niej szczególnie trudna kwestia, i nigdy nie poczułem, że ją uchwyciłem. Byłem daleki od tego. Do pewnego stopnia w Hamlecie było tak samo.  Ale nie w kwestii produkcji czy czegoś innego, wyzwaniem było robienie tego wieczór za wieczorem. To było najbardziej niezwykłe. 
Yorke: To wtedy się spotkaliśmy! Pamiętam twój głos kiedy wszedłem do twojej garderoby, był głośny, bo grałeś przedstawienia i popołudniówki przez cztery tygodnie, tak było?
Cumberbatch: Osiem przedstawień w ciągu tygodnia.
Yorke: Robiłeś te na maksa wymagające emocjonalnie przedstawienia, wykładając wszystko jak na tacy, robić jeszcze raz i jeszcze raz, rano wstać, biec w kółko i znów od nowa. Ja bym oszalał.
Cumberbatch: (śmieje się) Nie, nie oszalałbyś. Treningi dały mi bazę żeby przez to przejść. Przy produkcji na tą skalę, w teatrze tak dużym, starasz się utrzymać swój głos na najwyższym poziomie. Cała praca jaką wykonałem, wszystkie te podciągnięcia i pompki pomogły mi utrzymać ciało w formie. Hamlet to jest około trzygodzinne ćwiczenie sercowo-naczyniowe, pomijając cały wysiłek mentalny przy nim i elementy które łamią duszę.
Yorke: Byłem pod wielkim wrażeniem. Widziałem w tobie człowieka całkowicie oddanego swojej pracy, dlaczegóż narzekam na moje terminy! Mam jeszcze kilka pytań z cyklu "Just Seventeen" . Czy masz kapcie?
Cumberbatch: Tak, zbyt wiele.
Yorke: Czy masz okulary do czytania?
Cumberbatch: Nie, ale jestem krótkowidzem. Potrzebuję okularów do filmów w kinie lub na koncerty. To nie jest jakiś hpisterski wymysł, na prawdę mam kiepski wzrok. Oto jak śmieszne jest moje życie: miałem testy na soczewki kontaktowe, ale nie znalazłem połowy dnia wolnego czasu żeby iść do optyka.
Yorke: Czy chodzisz w domu kiedy powtarzasz tekst?
Cumberbatch: Tak, do diabła.
Yorke: Moja dziewczyna też chodzi.
Cumberbatch: To na prawdę jest jedyny sposób, chyba że masz kogoś cały czas, kto może z tobą przerobić tekst.
Yorke: Będę chodził domu i słyszał tą paplaninę. Będę myślał Co do cholery to jest? aaa, to ona ćwiczy rolę!" (śmieje się) To jakby ktoś mówił językami.
Cumberbatch: Czy twoja dziewczyna ćwiczy też partie innych postaci? Mój ojciec zwykle tak robił. To dziwne słyszeć swojego tatę mówiącego do twojego taty.
Yorke: Tak. A czy ćwiczysz śmiech lub płacz? Wyobrażam sobie Benedicta w łazience robiącego: "ha, ha, ha, ha."
Cumberbatch: Prawdopodobnie płakałem w toalecie. Próbuję nie ćwiczyć, ponieważ mieszkam z takimi osobami w domu, że byłyby zaszokowane, gdyby ich tata zaczął mieć taki dziwny, rozhuśtany nastrój. Myślę, że to ważne mieć możliwość poćwiczyć w jakiejś odosobnionej zamkniętej przestrzeni. I to jest kwestia znalezienia czegoś, co wywoła efekt, mocnego drążenia w tej postaci którą grasz, w jej historii, a nie w swoim własnym życiu, bo to się może wymknąć spod kontroli. Śmianie i płakanie są bardzo podobne, w tym co się dzieje z twoim ciałem. To jest bardzo podobny proces dla przepony. Jak muzyk ćwiczy gamy, tak i ty musisz raz na jakiś czas rozgrzać swój głos.
Yorke: Czy masz dobre relacje ze swoim ego? Wiesz, ta część ciebie, która daje ci to czego potrzebujesz żeby zrobić rzeczy, które masz zrobić, ale w tym samym czasie potrafi zacząć kontrolować sprawę, jeśli nie jesteś ostrożny.
Cumberbatch: Dobrze to przedstawiłeś. I tak, myślę, że znalazłem równowagę. Ale są pułapki. Czuję emocjonalną odpowiedzialność za rzeczy, które mnie nie dotyczą. Dotyczą innych ludzi.
Yorke: Kiedy jesteś w trybie 'praca'?
Cumberbatch: Taak. To jest coś nad czym muszę pracować: żeby oddzielać to co na prawdę ważne, żeby oszczędzać energię przez nie martwienie się o to co myślą inni.
Yorke: Czy przynosisz pracę do domu?
Cumberbatch: Kiedy przekraczam próg domu, jestem w domu. Jeśli bym tego nie zrobił zostałbym skonsumowany przez jedną stronę ze szkodą dla ludzi którzy mnie kochają. A to zniszczyłoby pracę.
Yorke: Czy zamierzasz wrócić do teatru?
Cumberbatch: Są takie plany w niezbyt odległej przyszłości, ale nie w ym roku.
Yorke: Czy piszesz? Mam takie wrażenie, że piszesz, ale nikomu tego nie pokazujesz.
Cumberbatch: Masz absolutną rację. Ale nie sądzę, żeby moje pisanie mogło przerodzić się w jakieś scenariusze, czy powieści. To raczej sporadyczne pisanie.
Yorke: Co myślisz o słowach, które napisałeś?



Cumberbatch: Moje pisanie jest bardzo kiepskie. Często myślę dla kogo to jest? Czasem to są impresje na temat dnia w moim życiu, albo piszę jakąś fikcję. Czasem o rzeczach które chcę zapamiętać, albo próbuję pisać w moim okropnym francuskim.
Yorke: A dobry jesteś we francuskim?
Cumberbatch: Nie, zupełnie nie. To jest jeden z moich planów, który chciałbym osiągnąć. Chciałbym pewnego dnia śnić w języku francuskim. Włoski i francuski to są dwa języki, które chciałbym znać. (Sophie zna :) przyp. moja) 
Yorke: Jak są pocałunki po włosku? Nie potrafię zapamiętać.
Cumberbatch:  Baci, baci.
Yorke: Baci, Cumberbatch-y.
Cumberbatch: To jest bardzo Just Seventeen. Proszę, nie używaj tego.
Yorke: Możesz sobie wyobrazić zakończenie tego?

Zdjęcia: Mikael Jansson
Stylizacja: Ludivine Poiblanc
Rozmawiał: Thom Yorke 


Brak komentarzy: