649. Specjalne sesje zdjęciowe z Benedictem przed "jego" programami Saturday Night Live

Zarówno przy okazji pierwszego programu Saturday Night Live z udziałem Benedicta Cumberbatcha w 2016 roku, tak i ostatnio, odbyły się sesje zdjęciowe, których efektem są fantastyczne zdjęcia:

2016:







 
2022






648. Raport z 20 maja 2022 - hołd ku pamięci Helen McCrory z udziałem Benedicta

Benedict Cumberbatch i wele innych znanych postaci filmu i kina (m. in. Helen Bonham-Carter, Ralph Fiennes, Keeley Hawes, Eddie Redmayne) przybyli 20 maja 2022 roku do kościoła Św. Pawła (St Paul’s Church) w Covent Garden, by oddać hołd zmarłej w zeszłym roku na raka piersi Helen McCrory.
 
 
(x)(z)(a)

 

 

647. Nowe wyzwanie filmowe przed Benedictem

Zgodnie z informacjami Deadline z Cannes Benedict Cumberbatch zagrać ma w dramacie historycznym o buncie chłopskim w Anglii (The Peasants' Revolt), którego przywódcą był Wat Tyler.

Film pod tytułem "The Hood" ma wyreżyserować Paul Greengrass do własnego scenariusza.

 

646. Benedict Cumberbatch otwiera Festiwal w Charleston

„Dałeś mi hiacynty rok temu pierwszy raz. 
Nazywano mnie hiacyntową dziewczyną.”
 
Na otwarcie tegorocznego Festiwalu w Charleston 19 maja 2022 roku Benedict Cumberbatch przeczytał poemat TS Eliota "The Waste Land", do którego muzykę skomponował Anthony Burgess, a wykonała orkiestra Britten Sinfonia z sopranistką Anną Dennis.
 

via Nicholas Daniel twitter
 
Historia muzyki do poematu T.S. Eliota jest intrygująca. Anthony Burgess przeczytał “The Waste Land” w 1932 roku w wieku 15 lat i było to dla niego bardzo pouczające przeżycie:

"Niewiele zrozumiałem z tego wiersza, ale wyczułem, że jest on ważny. Wydawało mi się, że słyszę drzwi, gdzieś daleko w jednym z korytarzy mojego umysłu, próbujące skrzypnąć, ale nie do końca mi się to udało. Przepisałem cały wiersz. Potem nauczyłem się tego na pamięć.”

Burgess uznawał lirykę TS Eliota, a zwłaszcza The Waste Land, za jedno z podstawowych dzieł współczesnej literatury. Pisarstwo Eliota opisał jako “magiczne osiągnięcie, które pozbawia rozsądku zdrowego, rozsądnego i uczonego, a nawet płaskiego i prozaicznego, tworzy poezję, która wywołuje autentyczne mrowienie nad kręgosłupem, a nawet wzrusza do łez”.

Nawiązując do utworu Eliota, Burgess wykorzystał style muzyczne i techniki z różnych czasów i kultur, aby stworzyć bogaty, aluzyjny gobelin. Cytaty głównie Strawińskiego i Wagnera oraz popularne pieśni z lat 1910 i I wojny światowej splatają się w oryginalne i wymagające 35-minutowe dzieło dla sześciu muzyków: flet, obój, wiolonczela, fortepian, sopran i narrator. (x)

 Członkowie Britten Sinfonia z Benedictem:

Benedict i Britten Sinfonia

Benedict i Armistead Maupin via Nicholas Daniel twitte

Żeby choć trochę poczuć klimat utworu proponuję obejrzeć zarejestrowane na żywo wykonanie z Manchesteru dzięki The International Anthony Burgess Foundation:
 

A na zakończenie Benedict Cumberbatch sfotografowany przez Stevena Hattona 19 maja podczas Charleston Festival w przepięknym budynku Charleston Trust



645. Specjalny pokaz The Power of The Dog w kinie OlympicStudios i pytania z udziałem Benedicta

12 maja 2022 roku w kinie Olympic Studios Benedict Cumberbatch we współpracy z LAMDA, tj. szkołą teatralną, której jest szefem (President of LAMDA - London Academy of Music and Dramatic Art) podczas specjalnej sesji pytań i odpowiedzi pomógł wglądnąć w proces kręcenia swojego najnowszego filmu The Power of the Dog.

Jako ceniony prezes LAMDA, Benedict Cumberbatch był gościem specjalnym i wziął udział w projekcji swojego najnowszego filmu.
Spotkanie wiązało się z możliwością wsparcia funduszu LAMDA Student Hardship, który pomaga studentom znajdującym się w trudnej sytuacji finansowej.

Bilety wstępu na wydarzenie kosztowały £100.

(x)(z)(a)

644. Benedict Cumberbatch dla Die Welt

Martin Scholz i Hanns-Georg Rodek z Die Welt rozmawiali z Benedictem, a Wyborcza zamieściła tłumaczenie tego wywiadu.

Cumberbatch: "Cofnąłbym czas do roku 2016. Wiecie, ilu katastrofom można by zapobiec?"

Fot. Dave J Hogan/Getty Images
 
W światowym plebiscycie na brytyjskie ikony w pierwszej dziesiątce znaleźli się: Szekspir, królowa, Beatlesi i... Benedict Cumberbatch. "Time" ogłosił 45-letniego aktora jednym ze 100 najbardziej wpływowych ludzi na świecie, a krytycy uznali go za jedynego prawowitego następcę sir Laurence'a Oliviera.

Był już nominowany do kilku Oscarów (dwóch w kategorii Najlepszy Aktor - przyp. mój), jego podobizna znajduje się u madame Tussaud, grał Sherlocka Holmesa, Juliana Assange'a, a teraz, po raz ósmy, bohatera komiksów Marvela - Doktora Strange'a.

Obecnie przygotowuje się do zagrania Aleksandra Litwinienki - byłego agenta FSB otrutego polonem przez rosyjskie służby specjalne - w planowanym serialu "Londongrad" o początkach rządów Putina. (Ruszają zdjęcia do serialu Netflixa "39 kroków" - przyp. mój) .
 

W pana nowym filmie Marvela, "Multiwersum obłędu", widzimy Doktora Strange'a dwukrotnie - jako dobrego i złego gościa z równoległego świata, multiwersum. Ile jest awatarów Benedicta Cumberbatcha? W ciągu 20 lat wystąpił pan w aż 90 rolach.

Benedict Cumberbatch:  90?! To niemożliwe!

A jednak. Aby tego dokonać, zapewne potrzebował pan przynajmniej jednego sobowtóra lub awatara, prawda?

- Cóż, przyznaję: na ekranie to nie zawsze byłem ja…

Anthony i Joe Russowie, bracia, którzy wyreżyserowali wiele filmów z serii "Avengers", powiedzieli nam kiedyś, że Steven Soderbergh poradził im, by po każdym blockbusterze zawsze robili film niezależny, aby zachować równowagę.

- A ja się z tym zupełnie zgadzam. Sam jestem właścicielem firmy produkcyjnej. W przypadku filmów, które finansujemy, działamy w znacznie skromniejszych ramach, to narzuca zupełnie inne, odświeżające podejście.

Te skromniejsze filmy to np. "Brexit - wojna domowa" czy ostatnio "Mauretańczyk" o podejrzanych o terroryzm, którzy byli maltretowani bez postawienia im zarzutów w amerykańskim więzieniu wojskowym Guantanamo.

- Tak, ale chociaż rada Soderbergha jest dobra, to jednak przy wyborze projektów zawsze kieruję się przekonaniem, że to właściwy film we właściwym czasie. Jeśli więc po nowym filmie ze stajni Marvela zaproponowano by mi kolejny blockbuster, który jednak opowiada świetną historię - nadal powiedziałbym "tak".

Doradza pan początkującym firmom, takim jak Holoride, która opracowuje nowe zastosowania wirtualnej rzeczywistości, m.in. filmy, w których można uczestniczyć za pomocą okularów VR. Czy w dłuższej perspektywie nie doprowadzi to do końca kultury kinowej, jaką znamy?

- Coś podobnego mówiono, gdy zaczęto mówić o muzyce dostarczanej w streamingu. Wówczas również przepowiadano koniec kultury muzycznej - w rzeczywistości jednak sprzedaż biletów na koncerty poszybowała w górę. Wirtualne doświadczenia z pewnością otworzą nowy rozdział w naszych zwyczajach związanych z oglądaniem filmów. Myślę jednak, że w pokoleniu przejściowym - do którego wszyscy się zaliczamy - znajdzie się wystarczająco dużo osób, które znają i cenią sobie oba sposoby oglądania filmów: tradycyjny i wirtualny za pomocą narzędzi VR. Zobaczymy, jak to się rozwinie. Pandemia przyspieszyła wykorzystanie takich innowacji. Z konieczności, że tak powiem, stały się one bardziej obecne w naszym życiu. Tyle że dziś ludzie wciąż chętnie wracają do kin. Ponieważ właśnie tego doświadczenia tak długo im odmawiano.

Steven Spielberg, gdy ostatnio po raz pierwszy kręcił w specjalnie przygotowanych trójwymiarowych pomieszczeniach wirtualnej rzeczywistości (aktorzy i on sam nosili gogle VR), nazwał VR supernarkotykiem, bo w końcu nikt na planie nie kwapił się wracać do rzeczywistości...

- W końcu jednak powrócił i nakręcił "West Side Story", film, który nie mógłby być bardziej odległy od wirtualnej rzeczywistości. VR jest bardzo kusząca, z jednej strony dlatego, że jest jeszcze stosunkowo nowa, a z drugiej - dlatego że oferuje coś, co wydaje się realne w bardzo uwodzicielski sposób. Dopiero gdy zdejmiesz okulary VR, przypominasz sobie, że świat, w którym tkwiłeś przez ostatnie dwie godziny, nie jest prawdziwy. Jasne, teoretycznie można by pozostać w VR na zawsze, wtedy rzeczywiście żylibyśmy życiem awatara, wtedy naprawdę bylibyśmy w matriksie, podczas gdy w świecie rzeczywistym moglibyśmy być nadal jedynie karmieni.

Tylko że gdybyśmy w ten sposób połączyli się ze światem wirtualnym, to w końcu nikt nie znałby naszych imion, nie spotkałby nas, nie dotknąłby nas ani nie wziął w ramiona. Nawet jeśli takie chwile także są symulowane w rzeczywistości wirtualnej, a nasze neurony dostarczają nam odpowiednich bodźców. Nie wierzę, że takie doświadczenie może zastąpić nam real.

Przez ostatnie lata aktorzy filmowi coraz częściej grają między kamerą a zielonym ekranem, gdzie muszą symulować walki z potworami, które dopiero później są elektronicznie wstawiane do obrazu. Czy myśli pan sobie czasem: "Ale przecież nie po to podjąłem ten zawód!"?

- Absolutnie nie. Aktorstwo jest zawsze procesem wyobraźni, niezależnie od tego, czy jesteś na scenie w teatrze, w studiu czy w plenerze. Albo czy masz na sobie gumowy kombinezon motion capture, który rejestruje najdrobniejsze twoje ruchy. Okoliczności ciągle się zmieniają, a aktor musi się dostosować do reguł tej gry. Weźmy na przykład jednego z pionierów tej techniki, Andy'ego Serkisa...

Czyli Golluma we "Władcy pierścieni".

- ...który daje w nim godny podziwu popis aktorskiej sprawności. Tak, to bardzo satysfakcjonujące doświadczenie dla aktora.

Spójrzmy na dzieci: im nie potrzeba szafy pełnej kostiumów. Wystarczy jedna zabawka czy umowny element stroju i już tworzą z tego całe światy dla siebie!

Ostatecznie pytanie brzmi: czy pozwalasz innym, tak jak w przypadku rzeczywistości wirtualnej, tworzyć te światy za ciebie, podawać ci "narkotyk"? Czy jesteś tylko konsumentem, czy też „producentem", który sam tworzy te światy? Czy jesteś bierny, czy aktywny? Rozumiem Spielberga, wirtualna rzeczywistość to niezwykłe doświadczenie. Dla mnie jako aktora nie ma różnicy między wejściem do pokoju z prawdziwymi ludźmi w stroju służbowym a wejściem na pustą scenę w kostiumie motion capture. Istnieje wspaniałe miejsce zwane "filmem", jest w nim przestrzeń dla różnych doświadczeń. Myślę, że zawsze istniała taka walka: rozrywka popularna kontra kino artystyczne. Ale jeśli "Spider-man" sprawi, że ludzie wrócą do kina i tym samym np. pokonają swój lęk przed pandemią, to też dobrze.

Netflix po raz pierwszy w swojej historii stracił użytkowników, 200 tysięcy. Czy istnieją oznaki, że tłuste lata dla streamingu mogą się już kończyć?

- To może mieć związek z niedawnym wzrostem kosztów utrzymania. W związku z kryzysem polityczno-ekonomicznym, która obecnie dotyka już wszystkich. Nie sądzę, aby można było postawić fundamentalną prognozę dotyczącą rozwoju rynku. Czy ludzie oszczędzają na streamingu, bo znów wydają teraz 15 dolarów trzy razy w miesiącu na ponowne pójście do kina? Możliwe, bo w obecnej sytuacji wiele osób musi się po prostu zastanowić, w jaki sposób mogą zaoszczędzić pieniądze, ponieważ codzienne życie staje się coraz trudniejsze.

Z ilu usług streamingowych korzysta pan na co dzień?

- Z dwóch.

Najnowszy film o Doktorze Strange'u opowiada o mrocznych siłach, które przenikają do świata rzeczywistego z równoległego. W naszej rzeczywistości potentaci informatyczni pracują nad metawersum, wirtualnym światem równoległym. Czy "Multiwersum obłędu" to także rodzaj żartobliwej przestrogi przed tym, co może nas czekać w metawersum?

- W tym filmie wieloświat jest rzeczywistością, a nie syntetycznie stworzoną przestrzenią wirtualną. Istnieje w nim równolegle wiele wszechświatów. W wirtualnej rzeczywistości metawersum z Doliny Krzemowej nie można poczuć smaku ani dotyku - nawet jeśli interfejsy, takie jak pady czy okulary VR, symulują te bodźce. Nie można doświadczyć wirtualnego porodu - można go odtworzyć, ale nie jest on prawdziwy. Jest to przeniesienie doświadczenia na poziom fantazji. Myślę, że projekty takie jak metaverse jasno pokazują, że żyjemy w czasach martwego króla i jego ciężarnej wdowy.

Co chce pan przez to powiedzieć?

- Znajdujemy się w okresie przemian kulturowych, doświadczamy ogromnych zmian w naszym życiu codziennym. Nie ma już przewodnich mitów, które trzymały dużą część tej cywilizacji w kupie. Indywidualizm staje się coraz bardziej powszechny, co jest szczególnie widoczne w mediach społecznościowych. Być może ten kult jednostki, fakt, że dziś każdy człowiek nieustannie odkrywa lub kreuje wiele różnych wersji samego siebie, jest czymś, co wpłynęło na nasz film. Podobnie jak wiele innych filmów Marvela jakoś odzwierciedla aktualny trend cywilizacyjny.

Należy pamiętać, że w komiksach istniało i istnieje wiele wersji Doktora Strange'a. Zostały one wielokrotnie przerysowane, przebudowane, opowiedziane na nowo - i tak w kółko. W komiksach istnieje wiele wersji jego kariery, a od lat 70. pojawia się wciąż na nowo w różnych epokach. Ale dla mnie ta rola była i jest interesująca z innego powodu.

A mianowicie?

- Dla mnie Doktor Strange jest przykładem na to, że nie ma czegoś takiego jak jednoznacznie czysty, prawdziwy bohater. I często właśnie w eskapistycznych fantazjach możemy lepiej dostrzec, że szlachetniejsze są: działanie bezinteresowne, miłość, empatia do innych. A jednak my, ludzie, cały czas nawalamy. Doktor Strange nie tylko walczy z zagrożeniami z zewnątrz, ale też najczęściej walczy z samym sobą. W zasadzie sam jest swoim najgorszym wrogiem.

W pierwszym filmie, w którym grał pan tę postać, Doktor Strange, aby zapobiec katastrofie, cofa czas. Gdyby miał pan taką możliwość w naszej rzeczywistości, do którym momentu cofnąłby czas?

- Do roku 2016 – przed brexitem i Trumpem w Białym Domu, po to, aby spróbować zapobiec tym fatalnym wypadkom oraz następnym, które były ich wynikiem. Ale poza tym: ja bardzo lubię żyć wyłącznie w teraźniejszości. To jedyny sposób, by być szczęśliwym.

643. kolejny raz Benedict Cumberbatch w Wyborczej

Niedawno Benedict pojawił się w Wyborczej, a głównym tematem rozmowy przeprowadzonej przez Annę Tatarską był film Psie pazury (więcej na blogu TU).

Tym razem powodem przedstawienia postaci aktora była próba zweryfikowania, dlaczego świat oszalał na punkcie Cumberbatcha. No i oczywiście nowy Doktor Strange w kinach.

W jego oczach jest szaleństwo. Dlaczego świat oszalał na punkcie Cumberbatcha?

Autorem artykułu jest Dawid Dróżdż. Tak rozpoczyna swoją historię: "Kiedy emocje wymykają się spod kontroli, Benedict Cumberbatch daje popis swoich umiejętności."

Fot. Ian West / AP

 A dalej pisze:
- Kiedy wyemitowano pierwszy odcinek "Sherlocka", powiedziałem: "Jezu Chryste, to jest modne". Nawet nie wiedziałem, z czym się to wiąże. Pod koniec wieczoru myślałem, że wyjdę z domu i zostanę napadnięty, reporterzy nadlecą helikopterem, a ludzie wybiegną z domów - wspomina początki swojej wielkiej popularności.

Teraz jest megagwiazdą rozpoznawalną na całym świecie. W osiągnięciu sukcesu nie przeszkodziło mu trudne do wymówienia nazwisko.

Transcendentalna podróż w tybetańskim klasztorze

Benedict Cumberbatch, rocznik 1976, wychował się w Londynie. Jego rodzice są aktorami z długim stażem w telewizji i kinie. Ojciec Timothy Carlton i matka Wanda Ventham występowali m.in. w popularnym serialu BBC "The Lotus Eaters" z 1973 r. Nie chcieli, aby syn poszedł w ich ślady. Widzieli go raczej w adwokackiej todze. Zdali sobie jednak sprawę, że Benedict ma duży potencjał.

Zadebiutował w szkolnym przedstawieniu jako Tytania, królowa elfów, w "Śnie nocy letniej". Miał 12 lat. "Mieszkałem w szkole z internatem dla chłopców. Tradycją było, że chłopcy grali kobiety. To było niesamowite. Przeszedłem od grania Tytanii do Rosaline z »Romea i Julii«" - wspomina.

Po ukończeniu szkoły spędził kilka miesięcy w tybetańskim klasztorze w Darjeeling w Indiach. Uważa, że to doświadczenie pomogło mu w osiągnięciu sukcesu. Transcendentalna medytacja miała nauczyć go spokoju i uczynić lepszym aktorem.

To niejedyne formujące doświadczenie w życiu Cumberbatcha. W 2005 r. został uprowadzony w RPA. Napastnicy wrzucili go do bagażnika i grozili bronią. Musiał błagać o życie. Po tym wydarzeniu zaczął dostarczać sobie adrenaliny. Skoczył ze spadochronem, latał balonem, polubił szybką jazdę motocyklem. 

Benedict Cumberbatch - serialowy Sherlock Holmes

Uczył się na uniwersytecie w Manchesterze i London Academy of Music and Dramatic Art. Na scenie występował od 2001 r. Grał na deskach Regent's Park Open Air, teatru Almeida, Royal Court i Royal National Theatres. W 2005 r. zadebiutował na West Endzie w Duke of York’s Theatre. Trzykrotnie był nominowany do prestiżowej Nagrody Oliviera.

Dostawał drugoplanowe role w serialach - zagrał m.in. u boku Hugh Lauriego w komediodramacie "Fortysomething". W 2004 r. wcielił się w Stephena Hawkinga w filmie biograficznym Philipa Martina. Niezwykle wiarygodnie odtworzył sposób bycia młodego geniusza, a także zmiany fizyczne postępujące wraz z chorobą. - Hawking pojawił się na planie w Cambridge. Usłyszałem jego mechaniczny głos dochodzący z klatki schodowej: "Bardzo dobrze. Bardzo realistyczne". Pomyślałem: "W porządku, teraz mogę przejść na emeryturę" - wspomina spotkanie z wybitnym astrofizykiem.

Rola w "Hawkingu" wyznaczyła kierunek jego dalszej kariery. Od tej pory wielokrotnie był obsadzany w rolach wybitnych, nieprzeniknionych umysłów - m.in. van Gogha w "Malowanie słowami" Andrew Huttona z 2010 r.

Przełomem była jednak rola Sherlocka Holmesa w serialu HBO (2010-17), która umieściła go na mapie najgorętszych hollywoodzkich nazwisk. - To była pierwsza jawnie komercyjna rola, którą chciałem zagrać - mówi.

Świat oszalał na jego punkcie. Fani pokochali Sherlocka w wydaniu Cumberbatcha za jego inteligencję, nieprzewidywalność i pewność siebie. Bawi swoim czarnym humorem i niepokornością. Potrafi zachować kamienną twarz nawet w skrajnych sytuacjach, jakby był pozbawiony emocji. W jego pustym spojrzeniu można dostrzec przerażające szaleństwo. Wielu dostrzega w nim cechy psychopaty. Kiedy jednak emocje wymykają się spod kontroli, jest wulkanem energii. Cumberbatch daje wtedy popis aktorskich umiejętności.

Geniusz, ćpun, ideał męskości

"Sherlock" otworzył mu drzwi do wielkiej kariery. W ostatniej dekadzie przeskakiwał od ról w blockbusterach ("Star Trek", "Hobbit", filmy Marvela) do nagradzanych dramatów ("Zniewolony. 12 Years a Slave", serial "Patrick Melrose", "Psie pazury"). 

Cumberbatch, choć jego uroda daleka jest od hollywoodzkich standardów, stał się symbolem męskości. Urzeka silnie zarysowanymi kośćmi policzkowymi, brązowymi lokami i głęboko osadzonymi, małymi niebieskimi oczami.

Kilka lat temu magazyn "Empire" uznał go za najseksowniejszą gwiazdę filmową na świecie. Wyprzedził Ryana Goslinga i Bradleya Coopera. Ma prawdopodobnie najliczniejszą rzeszę fanek spośród wszystkich aktorów na świecie. Jego wielbicielki określają się mianem "Cumberbitches". Ale na forach przewijają się także: Cumberbunny, Cumberbabe, Cumbercollective, Cumberladies. "Myślę, że mam smutną twarz. Wyglądam trochę dziwnie" - odpowiada pytany o zachwyty nad jego urodą.

Najwięcej laurów - m.in. pierwszą nominację do Oscara - zdobył za rolę w "Grze tajemnic" (2014). Wcielił się tam w angielskiego matematyka Alana Turinga, który pomaga złamać kod Enigmy podczas II wojny światowej. Cumberbatch doskonale odegrał rolę zuchwałego, nieco protekcjonalnego, a jednocześnie urzekającego naukowca.

W 2018 r. stworzył wybitną kreację w miniserialu HBO "Patrick Melrose", za którą był nominowany do Złotych Globów i Emmy. Zagrał uzależnionego od narkotyków inteligenta z arystokratycznej rodziny, który wraca wspomnieniami do dzieciństwa. Relacje z przemocowym ojcem miały naznaczyć jego życie. Cumberbatch prezentuje całą paletę aktorskich możliwości - płynnie przechodzi od odgrywania narkotykowej euforii do strachu i poczucia osaczenia. Melrose to postać podobna do Sherlocka - tragikomiczna, nieprzeciętnie inteligentna, ale także szalona i nieprzewidywalna. 

Jego ostatnią wielką rolą był występ w "Psich pazurach" Jane Campion, za który po raz drugi był nominowany do Oscara. Cumberbatch wcielił się w Phila, zgorzkniałego właściciela rancza, które prowadzi z dobrodusznym bratem. Bohater Cumberbatcha to przestarzały ideał męskości - archetypiczny kowboj, twardy, pozbawiony emocji, chcący radzić sobie ze wszystkim samodzielnie.

Cumberbatch podczas zdjęć wykorzystał metodę polegającą na całkowitym wejściu w rolę. Campion przedstawiła go ekipie jako Phila. "Benedicta poznacie po zdjęciach" – miała powiedzieć. Cumberbatch nauczył się jeździć konno, opanował ciosanie drewna i rzeźbienie w nim, podkuł konia, uczył się kastrowania byków i skórowania zwierząt. Nie mył się przez kilka dni. Bez przerwy palił papierosy bez filtra, co przypłacił trzykrotnym zatruciem nikotyną.

Na planie nie rozmawiał z partnerującą mu Kirsten Dunst. Jej filmowa bohaterka była największym wrogiem postaci granej przez Cumberbatcha. "Nie chciałem być dla niej złośliwy, ale musiałem pozostać w roli. Byliśmy dla siebie odpychający" - mówi. Efekt jest niesamowity. Nienawiść pomiędzy bohaterami jest wyczuwalna na kilometr, a postaci Cumberbatcha nie da się lubić.

Jego wspaniała passa trwa już ponad dekadę. Do kin wszedł "Doktor Strange w multiwersum obłędu", kolejna część hitu Marvela o ambitnym neurochirurgu, który odkrywa w sobie potężną moc. W kinach możemy także obejrzeć "Szalony świat Louisa Waina", Cumberbatch wcielił się w nim w niezwykłego artystę specjalizującego się w malowaniu kotów.

Solidarność z Ukrainą

Ma nieskazitelny wizerunek. Urzeka skromnością i pokorą. "Nie żyję ponad stan. Cieszę się luksusem i korzystam z tego przywileju, kiedy mnie na to stać, i jestem w sytuacji, w której został mi dany, ale jestem bardzo świadomy tego, co jest marnotrawstwem" - mówi.

W ostatnich tygodniach daje przykład, jak pomagać Ukrainie. - Wszyscy musimy zrobić coś więcej niż noszenie symbolicznych wyrazów wsparcia. Musimy naciskać na nasz rząd, żeby rozwiązał problem przyjmowania uchodźców, i wywierać presję na rosyjski rząd - mówił w marcu podczas rozdania nagród BAFTA. Odbierając nagrodę na gali rozdania Cinema Vanguard Awards podczas Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Santa Barbara, rozłożył ukraińską flagę i krzyknął: "Stańcie zjednoczeni z Ukrainą!". 

– Skończył się czas jedynie na myślenie o ludziach, którzy doświadczają tragedii, czy modlitwy za nich. Powinniśmy sprawdzać, co konkretnie możemy zrobić dla ludzi, którzy walczą o przetrwanie, kiedy ich miasta są bombardowane - mówił, gdy odsłaniano gwiazdę z jego nazwiskiem przy Hollywood Boulevard.

Pod koniec kwietnia przyznał, że w jego posiadłości zamieszka rodzina z Ukrainy. "Chcę dać im trochę stabilności" - powiedział. I dodał, że wspiera finansowo inne rodziny z Ukrainy. Jego aktywność docenił prezydent Wołodymyr Zełenski, który w ukraińskim parlamencie podziękował Cumberbatchowi za wsparcie.

642. Benedict po raz drugi gospodarzem w Saturday Night Live

W nocy z 7 na 8 maja 2022 roku Benedict Cumberbatch był gospodarzem programu Saturday Night Live. Oto wprowadzenie, jego monolog otwierający:

 
W drugą niedzielę maja w USA jest Dzień Matki, więc Benedict nawiązał do tego święta. Stwierdził, że w swoim życiu najważniejsze są dla niego dwie matki: Wanda Ventham i Sophie Hunter.
 





Roe v. Wade Cold Open:

Just Like You

New Toilet 
("starą  toaletę" można obejrzeć TU):

 Chain Gang:

Blue Bunny:

 The Fainting Couch:

Mother's Day Gifts

The Understudy:

 
 
Chuck E. Cheese
 

W wolnej chwili mam nadzieję przeanalizować powyższe skecze dokładniej.

641. The Late Late Show with James Corden z Benedictem i Elizabeth

W programie James Corden jak zawsze zafundował sporą dawkę zabawy.
Benedict Cumberbatch tańcząco wszedł na scenę. Odtańczył piruecik z Jamesem, a potem zatańczyli we trójkę (ten fragment TU). I program potoczył się dalej:
 
 
 
 
Benedict Cumberbatch i Elizabeth Olsen przy barze serwowali  margarity.

 


 

640. Występy Benedicta w programach rozrywkowych w ramach promocji Multiverse of Madness

Codziennie, czasem nawet kilka razy w różnych miejscach, Benedict bierze udział w różnych programach rozrywkowych, audycjach, magazynach, quizach  czy rozmowach w ramach promocji filmu Doctor Strange in the Multiverse of Madness.

Po występie w The Tonight Show z Jimmym Fallonem (więcej TU) był także udział w rozmowie Back-to-Back z Guillermo (x i a):

 
Poza Benedictem plecy w plecy z Guillermo, jednym z bohaterów programu Jimmy Kimmel Live, siedzieli i odpowiadali na jego pytania także Xochitl Gomez, Benedict Wong i Rachel Adams. 




 
Był także Quiz w Hits Radio ze znajomości MCU z udziałem, poza Benedictem, Elizabeth Olsen i Benedicta Wonga:
 
 
Finalnie Elizabeth i Wong przegrywają, a Ben ukradkiem mówi, że to dlatego, że oni tylko grają w tych filmach, a potem wracają do domów i żyją swym zwykłym życiem i dlatego nie znają odpowiedzi...
A potem dodaje, że w sumie jest smutny, że on je ogląda ;)

Benedict był gościem LIVE Kelly and Ryan:
 
 
 


via twitter

Benedict w Good Morning America:



Benedict w Quizie jedzeniowym, czyli Ultimate Food Trivia Quiz.


Dla brytyjskiego ESQUIRE Benedict dementował fejkniusy (tu):


Rozmowa dla BBC Radio 1:


 Spotkanie z sobowtórem Benedicta w Capital FM (v):
 

 W australijskim Sunrise: (it's lovely to see you, my KingCumber, my darling (s):




 Benedict dla TwitterMovies:
 

What was it like filming with multiple versions of yourself and how did it look behind the scenes?
 
  
How do you make all of those magical hand-movements without laughing or making sound effects?

A lot of facial hair going on in his recent roles. (Power of the Dog/Doctor Strange/The Courier). Has he become a fan of his beard/goatee now or is he always happy he can shave it off again :P

Were you excited to explore a darker and even more mystical side of the MCU closer to the tone of Doctor Strange comics with this sequel?

If you met a version of yourself from an alternate universe, what do you think would happen? What would the two of you end up doing?

 can you describe multiverse of madness in three words?

If you could meet anyone in the multiverse who would you want to meet?
 
 
I na koniec The Kelly Clarkson Show: