Rola Stephena Lewisa jest inna niż te, które Benedict grał wcześniej. Zwykle grywał wyjątkowe postaci w zwykłych sytuacjach. Tym razem chodzi o zwykłego człowieka w niezwykłych okolicznościach.
"To było wyzwanie. Były momenty, kiedy zastanawiałem się, czy robię dość?
"Robiłem wiele filmów, w których moi bohaterowie wymagali wiele zachodu, czy też szczególnego podejścia, sposobu myślenia, jakichś umiejętności, czy kulturowego tła, tego typu rzeczy. Więc aspekt zmiany, transformacji, które musiałem zrobić do tych ról był odległy ode mnie prawdziwego. Teraz włożyłem w tą rolę więcej mnie samego, to jak brzmię, jak się ruszam, jak się ubieram. Czułem się odkryty w tym czasie, ale także odbierałem to jako coś wspaniałego"
Stephen Butchard, autor scenariusza adaptacji odchodzi nieco od podstawowego tematu w wątki polityczne. Jednakże skupia się na postaciach tworząc film o stracie dziecka i wiążących się z tym smutku, nadziei i akceptacji.
Benedict mówi: Ostatecznie to historia, mimo iż dotyka głębokich problemów, zanurza się w przejmującej rzeczywistości traumy jako jej centrum. To opowieść o wybawieniu, i nadziei, i próbie budowania przyszłości, która akceptuje, obejmuje i przyjmuje tą stratę, nieobecność dziecka. To jest także analiza dzieciństwa i czasu. I tego co się dzieje z czasem w momencie urazu psychicznego. To jest spojrzenie, jak świadomość i podświadomość mogą się prześlizgiwać.
Film przemyka się pomiędzy wydarzeniami przed i po, wzdłuż osi czasu Stephena, począwszy od druzgocących chwil następujących po zniknięciu córki, przeskakując kilka lat w przód, żeby po chwili wrócić z powrotem, i znowu skoczyć w przód.
Widzimy mieszkanie Stephena puste, potem wypełnione ozdobami i życiem, potem puste, potem znów pełne. Chronologia w filmie przygotowuje nas na bardziej niezwykłe wydarzenia, chwile, które wyglądają jak podróże w czasie, kiedy Stephen i Julie mają wizje swojego nienarodzonego syna, jako chłopca na plaży, czy w londyńskim metrze.
W tym wszystkim wiodącą rolę gra Benedict i jego podróż od zdruzgotania po odrodzenie. To na nim skupia się opowieść i on z tym świetnie sobie radzi. Benedict jako Stephen jest zrozumiały, zabawny ale i smutny z ujmującym angielskim repertuarem przekleństw. Ze swoją partnerką, Kelly Macdonald (naturalna jak powietrze) są czuli bez bycia sentymentalnymi. Budzą sympatię i chcemy, by im się udało.
Ważna w filmie jest również przyjaźń Stephena z Charlesem (Stephen Campbell Moore) i Thelmą (Saskia Reeves). Są dla niego jak rodzice, którzy dbają o dziecko w trudnych momentach, a dzięki temu, że ich poznajemy poznajemy również naszego bohatera. Kiedy Charles ucieka w świat fantazji i przekształca się w dojrzałe dziecko Stephen jest zirytowany, lecz cierpliwy. Na pewno jeszcze bardziej cierpliwa jest Thelma. Jej mądre granie świetnie podkreśla tą dziwaczną sytuację. Czeka z nadzieją na męża, żeby wyszedł ze swojego wycofania, jednak wcześniej okazuje się, że musi go pochować...
To niewiarygodne, jak w pełni Stephen Campbell Moore wciela się w Charlesa, jak przedstawia go jako śmiejącego się, podekscytowanego, biegającego w podskokach, mniej więcej czterdziestoletniego dzieciaka. Odreagowując skomplikowane życie w mieście i stres nie zapija się, nie ucieka do burdelu, przeżywa swoje własne "dziecko w czasie". Jego historia jest niemal tak smutna jak historia Stephena i Julie. A może nawet bardziej, bo oni idą do przodu, podczas gdy od dociera do niespodziewanego końca.
Film jest niesamowity. Smutny. Straszny. Ale ma wątki przesyłające nadzieję, uśmiech.
Poważny scenariusz, w który w przewrotny sposób został wprowadzony humor. Zabawne momenty przecinają wszystko, co mogłoby się okazać duszącym półtoragodzinnym smutkiem.
Chęć przetrwania napędza wszystko. Jak mówi Julie do Stephena: "złe rzeczy się zdarzają i trzeba z nimi żyć." Oto, dlaczego na to patrzymy. Na izolację Julie i na magiczne myślenie Stephena.
On uczy się żyć z myślą, że kocha córkę, mimo, że jej nie ma przy nim, ale jest gdzieś w czasie, nie wiadomo gdzie, ale żyje. Bo przecież gdyby było inaczej poczułby to.
"Oddychaj" mówi Stephen do Julie na końcu filmu. To przesłanie i podsumowanie.
Moje PS.
Zdecydowanie to nie jest film, tak jak i książka nie była, o szukaniu uprowadzonego dziecka.
Nie to było/jest głównym tematem "Dziecka w czasie". Uważam, że poszukiwania, policja, węszenie itd. to są rzeczy oczywiste, które nie podlegają dyskusji. I jako oczywiste zostały pominięte! Po co znowu pokazywać to wszystko o czym wiemy? Ten film pokazuje sytuacje, które następują, lub w zasadzie mogą występować, w taki lub inny sposób mieć miejsce, kiedy ukochane dziecko zaginie i nic nie da się zrobić. Koszmar każdego rodzica. Jak iść naprzód? Jak sobie radzić? Czy w ogóle można? Pewnego razu jednym z bohaterów takiego koszmaru stał się Stephen Lewis...
Ze względu na przyjaźń pomiędzy Benedictem Cumberbatchem a Tomem Hiddlestonem
muszę wspomnieć o tym Halmecie.
Grany od 1 do 23 września w Jerwood Vanbrugh Theatre, Royal Academy of Dramatic Art w Londynie.
Reżyseria. REŻYSERIA!!!: Kenneth Branagh.
Dlaczego to nie on przytrafił się Benedictowi?
Obsada:
Ayesha Antoine: Rosacrantz / Bernarda
Lolita Chakrabarti: Queen Gertrude
Eleanor de Rohan: Guildastern / Marcella / Priest
Nicholas Farrell: King Claudius
Sean Foley: Polonius / Osric
Tom Hiddleston: Hamlet
Ansu Kabia: King Hamlet / Player King / Gravedigger
Caroline Martin: Horatia
Irfan Shamji: Laertes / Player Queen
Kathryn Wilder: Ophelia
W niedzielnym programie Andrew Marr Show (17.09.2017) pojawił się Benedict Cumberbatch.
Na początku rozmowy Benedict opowiadał, jak bardzo ujęła go niezwykle dojrzała powieść Iana McEwana,
w której adaptacji brał udział jako aktor i producent.
Historia natychmiast go zaintrygowała, po prostu go powaliła i to nie tylko ze względu na okoliczności,
że został ojcem po raz drugi. Grał postać, która jest odmienna ot tych, które grał ostatnio
i to do niego bardzo dotarło.
Andrew wyjaśnił, że film zaczyna się od tego, że młody ojciec idzie do supermarketu z dzieckiem, odwraca się by zapłacić przy kasie, po czym odwraca się jeszcze raz, a dziecka nie ma, zniknęło kompletnie,
ojciec traci dziecko.
Benedict wyjaśnił, że to opowieść o bliskości, że pozornie niewinny początek zamienia się w straszną tragedię. Dzieje się w mgnieniu oka i to w swej gwałtowności jest brutalne, to jest początek końca tego związku w którym on się znajduje, to jest koniec obecności dziecka w życiu jego rodziców. To jest druzgocące i stanowiłby koszmar dla każdego rodzica.
Andrew zapytał jak można żyć po takim wydarzeniu, czy jest na to jakaś odpowiedź?
Benedict: "Takie właśnie pytanie wyłania się w książce. Ona mówi o tym, jak człowiek przechodzi proces smutku z żoną, jak potem się oddalają się od siebie. Zwłaszcza, że to był związek dwojga bardzo kochających się ludzi, dziecko było ich owocem."
Dalej Andrew powiedział, że Benedict został porównany do Laurence Olivera, jednego z angielskich największych aktorów. I zapytał, czy Ben uważa, że Larry Oliver poradziłby sobie z doktorem Strange? Z tą ogromną hollywoodzką machiną, wspaniałymi efektami komputerowymi w kinie?
- Oczywiście, że poradziłby sobie, absolutnie! - odpowiada Ben - To są fantastyczne postaci, jest tam element Szekspira, szczególnie w tym czymś w rodzaju wielowątkowej zbrodni i jak bohaterowie poruszają się we wszechświecie Marvela, w tym komiksowym bogactwie. Bohaterowie mają wyzwania, a Olivier był fizycznie dobry. Role wymagają od aktorów fizycznych umiejętności, czasem potrzeba kaskaderów, czy pracy z zabezpieczeniem.
- Peleryna jest nieźle ciężka, tak przy okazji... - mówi Benedict. - To ubieranie się, charakteryzacja, myślę, że Olivier byłby zachwycony. Skala postaci, skala opowieści, to jest świetna baza dla aktora.
- Dałeś nam fantastycznego Hamleta...
- Dziękuję. - wtrąca Ben
- Czy jest jakaś rola szekspirowska, którą jeszcze chciałbyś zagrać? Na pewno jesteś za młody na króla Leara, to jasne.
- Tak, jeszcze mam trochę czasu, mam nadzieję. Mówią, że posiadanie dzieci postarza, ale ciągle myślę, że mam jeszcze parę lat do tego... O rany, nie wiem, chciałbym powiedzieć tu i teraz, że miałem wiele szczęścia z Hamletem, Hamlet był jedyny na liście do zrobienia przed śmiercią, robienie takiej listy jest trochę zwodnicze.
- Wcześniej miałem do czynienia z fragmentami Hamleta, miałem więc to poukładane w głowie.
- Mógłbyś zrobić ciekawego Prospero, tak myślę. - mówi Andrew.
- Jeśli robiłbym go to myślę, że on jest w środku swojej historii raczej niż na końcu, podobnie jak ja. Tak to staram się popychać do przodu...
- Miejmy nadzieję, że tak będzie. Dziękuję.
TRZY LATA WCZEŚNIEJ...
Benedict Cumberbatch został zaproszony do programu The Andrew Marr Show na niedzielny poranek 9 listopada 2014
Swoją rozmowę Andrew rozpoczął mówiąc, że Benedict jest chyba obecnie
najbardziej znaną osobą na naszej planecie, a na zewnątrz hotelu noc
zapewne spędziło wiele osób na wieść, że Benedict się w nim znajduje. Zapytał, jak Ben sobie radzi z tą popularnością?
- Staram się normalizować sytuację, uciekać od tego nonsensu sławy, spędzając czas z rodziną, z przyjaciółmi, a także szkicując. Niestety brak czasu nie pozwala mi rysować piórem i atramentem, więc maluję. To jest taka chwila wytchnienia.
Pływanie w celach charytatywnych w Londynie: London City Swim
Pływanie, aby szerzyć świadomość o stwardnieniu zanikowym bocznym = MND
Pływanie, aby zbierać fundusze na badania w celu zapobiegania MND
Pływanie, które popierają patroni Stowarzyszenia MND: prof. Stephen Hawking i Benedict Cumberbatch. Impreza odbędzie się 22 września w Londynie w Royal Victoria Docks o godz. 17 czasu PL.
Historia imprezy jest taka, że w 2012 roku w Amsterdamie kilku pływaków zorganizowało pływanie
po kanałach Amsterdamu, aby zebrać pieniądze dla ALS Foundation,
holenderskiej wersji MND Association.
W 2015 roku odbyło się podobne pływanie w USA, w New Amsterdam City na rzece Hudson, londyńscy organizatorzy ustanowili więc, że w 2017 roku po raz pierwszy impreza odbędzie się także w Londynie.
Cele są następujące:
- podnoszenie świadomości o stwardnieniu zanikowym bocznym,
- zbieranie funduszy na badania, szczególnie nad projektem MinE, prace nad poszukiwaniem czynnika wywołującego stwardnienie.
Wyrażając swoje wsparcie dla pierwszej inauguracyjnej imprezy London City Swim Benedict Cumberbatch zaapelował o jak najliczniejszy start. Powiedział, że pamięta, jak trzy lata temu w 2014 r., sześciokrotnie został zalany lodowatą wodą w Ice Bucket Challenge i jak wiele osób wtedy przyłączyło się do akcji, która też miała na celu podnoszenie świadomości o MND i zbieranie funduszy na badania. Zebrano wtedy "fantastyczną sumę pieniędzy" jak powiedział BC.
Aktor uspokajał również, że nie należy się obawiać skoku do brudnej rzeki. Zgodnie z nakazami UE woda jest co dwa tygodnie badana pod względem zanieczyszczeń. Wskazują one że ma idealną czystość dla celów otwartego pływania. Jest lekko słona, ale na prawdę czysta i przyjemna.
Pisałam o MND Assosiation wcześniej, w TYM wpisie o światowym dniu wody :)
Kiedy? godz. 19.45 naszego czasu, 18 września 2017
Gdzie? Princess Anne Theatre, BAFTA, 195 Piccadilly, Londyn
Co? Przedpremierowy pokaz filmu "Dziecko w czasie" (The Child In Time)
Udział wzięli m.in.
Stephen Butchard - producent wykonawczy,
Julian Farino -reżyser,
Kelly Macdonald - Julie Lewis
Benedict Cumberbatch - Stephen Lewis
Edith Bowman - prowadząca
Wśród publiczności byli Wanda i Timothy Cumberbatch oraz Sophie Hunter
Benedict
powiedział, że publiczność, która robi zdjęcia lub filmuje swoimi telefonami
komórkowymi powoduje, że stara się być lepszym aktorem.
Wszechobecne
kamery telefonów śledzące każdy krok większości aktorów są ich zmorą. Ale ci
fani przyklejeni do swoich komórek mogą wywoływać też dobre skutki: zmuszają
aktorów do lepszego występowania i do większej koncentracji.
Aktor
powiedział, że ciągły błysk fleszy podczas filmowania w miejscach publicznych
zmusza go do większej koncentracji niż kiedyś i zażartował, że to może nawet
być pomocne.
Na pokazie
“Dziecka w czasie” Benedict przyznał, że setki fanów ciągle go nagrywających
były teraz częścią występu. Kręcenie niektórych scen wymagało pracy w miejscach
publicznych, na przykład musieli zrobić sceny pod londyńskim South Bankiem, co
zaowocowało “500 pieprzonymi ludźmi z kamerami na wierzchu”
“To jest
dziwne, ale to jest po prostu teraz. Taka teraz jest część tej pracy. W pewien
sposób to jest dobre, bo nie można się wygłupiać.”
“Przeszedłem
przez różne etapy życia i jedną z najważniejszych rzeczy, jakie chciałem
opracować jest koncentracja”
“Teraz nie
ma miejsca na brak koncentracji ciągle trzeba być skoncentrowanym na obecnym
zadaniu. Trzeba to zablokować.”
“W dziwny
sposób im więcej jest szumu tym ciężej musisz pracować, żeby to uciąć I dostać
się w miejsce w którym rzeczywiście powinieneś się znajdować”
Zapytany
przez Kelly Macdonald czy na prawdę twierdzi, że to było pomocne, wyjaśnił, że
starał się być pozytywnie nastawiony do tej sytuacji I dodał “Musisz udawać, że
tak jest.”
Jedna ze
scen pod supermarketem wymagała od niego desperackiego biegu żeby odnaleźć
zaginione dziecko.
Mówił:
“Biegnąc
wzdłuż ruchliwej ulicy ludzie wołali 'Czy mogę sobie zrobić z tobą selfie?'”
I dodał:
“To było
bardzo trudne I bardzo szalone”
Benedict
docenił 'złoty wiek' dramatu w telewizji mówiąc, że każdy aktor który uznał, że
mały ekran to coś gorszego, stracił.
„To ich
strata. Granice są tak doskonałe, tak pięknie rozmyte teraz pomiędzy tym, co
jest dużym i małym ekranem... chyba, że mówimy o czymś co jest epizodem.”
„Jeśli
dasz filmowi dość powietrza i przestrzeni może on być wielkoekranowy, ale
sądzę, że te reguły są teraz na tyle powiązane, że nie zawsze da się oddzielić
kino od telewizji. Jeśli materiał jest dobry to jest dobry.”
To nie
pierwszy raz, kiedy Cumberbatch zwraca uwagę na fanów kręcących go na
komórkach. W 2015 roku, kiedy grał Hamleta w Barbican osobiście interweniował
wśród teatralnych luzaków czekających na zewnątrz sceny błagając ich, żeby nie
filmowali w czasie spektaklu. „To jest straszne i zupełnie nie pomocne.”
Benedict wie, jak miałaby na imię kobieta Sherlock. A
poza tym, w swoim artykule Lauren
Turner pisze, że Benedict Cumberbatch uważa siebie za swojego
największego krytyka.
Wygląda
na to, że wszystko pracuje dla Benedicta Cumberbatcha. Ale on sam
mówi, że jest swoim najsurowszym krytykiem, że jest gorszy od
największego trolla internetowego."Internet jest niczym w
porównaniu z krytyką we własnej głowie."
Aktor
ma nowe spojrzenie ma swoją pracę dzięki jego firmie produkcyjnej
SunnyMarch, która właśnie współtworzyła The Child In Time
„Dziecko w czasie”.
Benedict
nie tylko grał główną rolę Stephena Lewisa, autora piszącego
książki dla dzieci, którego świat się rozpada, gdy jego
czteroletnia córka znika w supermarkecie. W tej pierwszej w ogóle
telewizyjnej adaptacji powieści Iana McEwana jest równocześnie
producentem wykonawczym tego dramatu telewizji BBC One.
Benedict
mówi, że adaptacja książki, która zdobyła Whitbread Prize, a
opowiada o tym, jak Stephen i jego żona Julie zaczynają się
rozchodzić się po stracie, była wielkim dobrodziejstwem. Aktor
przyznaje również, że jest zupełnie inaczej kiedy się pracuje
nad filmem jako producent. Kiedy jest się z przodu i w centrum i to
jest naprawdę trudne.
„Ekscytuje
mnie moment, kiedy nie jestem w czymś i mogę spojrzeć na to z
większym dystansem, ale to jest bardzo specyficzne. Sposób w jaki
na coś patrzysz, na to jak coś powstaje, to jest zawsze straszne.
Po prostu straszne.”
„Wierz
mi, internet jest pełny nienawiści, ale nie można z niczym
porównać brutalnej samokrytyki we własnej głowie. Powiedziałem
wszystko zanim oni to zrobili.”
Cumberbatch
mówi, że dzięki współpracy z Pinewood Television przy robieniu
dramatu ma teraz wspaniałe doświadczenia. „Nie wybierałem ich,
to oni wybrali nas” mówi. „I po prostu wypaliło – zgranie w
czasie, rewelacyjny scenariusz i przede wszystkim nadzwyczajna
powieść.”
Aktor,
który z żoną Sophie ma dwóch synów, mówi, że porównanie
momentu utraty dziecka w sytuacji kiedy dookoła ma się tak
przyjazne otoczenie było okropnym kontrastem. „To było coś
niezmiernie inne od wszystkiego, co dotychczas robiłem, szczególnie
tych znanych rzeczy w telewizji.”
„Zawsze
będę się obawiał o to, co robię, zwłaszcza, gdy są wysokie
oczekiwania - nie kiedy robiąę coś zwykłego, czy niezwykle
zwykłego - a tu skrajny charakter sytuacji (w Dziecku w czasie) jest
bardzo niezwykły.”
„Myślę,
że nie trzeba być rodzicem, żeby zrozumieć sytuację. Jest wielu
fantastycznych aktorów, którzy niesamowicie pokazali rodziców w
sytuacjach kryzysowych, albo po prostu stworzyli role fikcyjnych
rodziców.”
„To
nie było jak: o świetnie, mogę to zagrać, choć to emocjonalny
hardcore, ponieważ zostałem ojcem po raz drugi. To po prostu się
stało.”
A
mówiąc o bardziej znanych rolach telewizyjnych, czy chodziło o
Sherlocka? Benedict uśmiecha się tajemniczo mówiąc „może”.
W
czasie kiedy Lauren rozmawiała z Benedictem właśnie zostało
ogłoszono że Jodie Whittaker zagra kolejnego doktora Who, jako
pierwsza kobieta.
Ta
wiadomość zelektryzowała aktora. Powiedział, że nie może
doczekać się jej występu.
"To
dziwaczne, dlaczego to nie może być kobieta?" - powiedział
Benedict.
Dlaczego
nie jest to obojętne, jakiej płci będzie bohater? Uważam, że ona
jest świetną aktorką i mamy szczęście żyć w kulturze, kiedy
ona się zgadza, żeby tą rolę zagrać. Niech gra i zobaczmy, co z
tego wyniknie."
Na
pytanie Laury czy na wieść o kobiecie-Sherlock też byłby tak
zadowolony Benedict powiedział:
"A
czemu nie? Nie jest to dla mnie ważne."
Po
czym dodał żartobliwie: "Sherlockina - już wkrótce będzie u
was"
Benedict
zaznaczył jeszcze, że SunnyMarch ma wiele planów na to, by
poprawić różnorodność i "dać więcej miejsca kobietom,
zarówno z tyłu jak i od frontu kamery". Bądźcie na to
gotowi.
W 2014 roku w programie Jimmy'ego Fallona Benedict zagrał z prowadzącym w trochę ulepszoną wersję gry "Historia z trzech słów".
Zabawa polega na tym, że jeden uczestnik zaczyna i w trzech słowach przedstawia historię, potem drugi zawodnik w trzech słowach tę historię kontynuuje.
Zaczynamy.
Jimmy przedstawia przykładowy początek historyjki:
- Yesterday I went (wczoraj poszedłem)
Odpowiedź Benedicta:
- To the store (do domu towarowego).
- Właśnie.
Jak dalej wyjaśnia Fallon w jego zabawi jest utrudnienie:
- Wezmę kartonik ze stolika, na nim jest napisane słowo, którego ani ty nie widziałeś ani ja nie widziałem. Moim zadaniem jest naprowadzić ciebie na nie tak, żebyś je powiedział. Będę starał się prowadzić rozmowę w tą stronę. Spróbujmy.
Jimmy podnosi kartonik i widzi słowo: UNICORN = jednorożec. - o do licha...
Po wielkim namyśle mówi:
- In the land (na ziemi)
Benedict:
- Far, far, away (daleko stąd)
Jimmy:
- Magical horses exist (istnieja magiczne konie)
Ben:
- Like UNICORNs? (jak jednorożce?)
Jimmy:
- Tak!!! Dobrze współpracujemy. Teraz ty, robimy naszą trzy-wyrazową-historię, naprowadzaj mnie, ja robiłem to dobrze..
Benedict bierze kartonik i się cieszy. Jego słowo to: BOOTY = łup, ale także zadek lub tyłeczek... Stąd ten uśmiech.
Benedict:
- You've gotta shake (musisz potrząsnąć)
Jimmy:
- Shake it off (pozbądź się tego)
Benedict:
- Shake the... shake (potrząśnij potrząśnięciem)
Jimmy:
- Yes you must (tak, musisz)
Benedict:
- At the top (na czubku) - po czym dodaje trochę do siebie - nie, to niedobrze...
Jimmy wymyśla:
- Of the pops (cokolwiek miał na myśli nie było to zbyt pasujące...)
Benedict nie ma pojęcia jak dalej popchnąć dialog. W końcu decyduje:
- I start again (zacznę jeszcze raz)
Jimmy odpowiada kontynuując zabawę w trzy słowa:
- OK, you go (dobra, ty dajesz)
Benedict:
- A beautiful big (piękne, duże)
Publiczność wybucha śmiechem, Jimmy też, Benedict stwierdza +/-, że im publiczność się więcej śmieje tym trudniej odgadnąć słowo.
Jimmy:
- Kim Kardashian's butt? (tyłek Kim Kardashian?)
Benedict:
- Makes lots of (robi dużo...)
Śmieją się razem, Benedict mówi, że przeszli długą drogę, żeby znowu być na początku:
- Gdzie my jesteśmy? - pyta, a Jimmy podaje propozycję:
- Money for Kanye? (pieniądze dla Kanye'go?)
- O mój Boże - mówi Ben i dalej rechoczą razem.
Benedict zaczyna:
- Another word... (inne słowo) - jednak nie ma pomysłu na ciąg dalszy, więc mówi - sorry, nie.
I dalej szuka:
- Money... is also (pieniądze są także)
Jimmy podskakuje szczęśliwy, bo skoro nie tyłek Kim to:
- BOOTY!!! (łup! Pieniądze są łupem)