203. Benedict na Islandii - raport 30,31 grudnia 2017

30 grudnia 2017 ktoś siedział sobie w wegańskiej knajpce w Reykjavíku na Islandii.
Ten ktoś pił kawę i słuchał Prince'a na winylu.
I nagle do kafejki wszedł... Benedict Cumberbatch :)

Inny ktoś zauważył Benedicta idącego chodnikiem. Tuż obok Kaffi Vinyl.
Taką sytuację trzeba wykorzystać!!!


A więc jak podaje islandzki monitor mbl.is Benedict spędził czas przed Nowym Rokiem w Reykjavíku. Najpierw w Harpa Concert Hall oglądał koncert islandzkiej grupy Sigur Rós.




A po koncercie wziął udział w VIP party, na którym był również m.in. z pisarz islandzki Andri Snær Magnason oraz reżyser "Czarnego łabędzia" Darren Aronofsky.
W międzyczasie z przyjaciółmi odpalał fajerwerki :



Muszę Wam jeszcze pokazać, jak wygląda zaprojektowany przez duńską firmę Henning Larsen Architects budynek Harpa Concert Hall.







202. Benedict w produkcjach brytyjskich - rok 2010 -cz. 4


Kończy się rok 2017, kończę więc wątek związany z produkcjami brytyjskimi
z udziałem Benedicta
przed serialem "Sherlock"

część 4 - rok 2010
część 3 - lata 2007- 2009
część 2 - lata 2004 - 2006
część 1 - lata 2000 - 2003


Cztery lwy (Four Lions) czarna komedia, dramat, wszystko w jednym. Benedict gra negocjatora.
Premiera filmu miała miejsce na festiwalu filmowym w Sundance w styczniu 2010.
Opowieść o grupie brytyjskich dżihadystów, którzy próbują zrealizować swoje marzenia o męczeństwie za wiarę, ale dochodzą do martwego punktu... Bo nieporadność i głupota to ich najwięksi wrogowie. Nic nie wychodzi, a działania stają się farsą.
W filmie wystąpił Adeel Akhtar, który w 2017 roku wygrał nagrodę BAFTA w kategorii najlepszy aktor (zgarnął ją Benedictowi sprzed nosa) (info u nas wpis 059)





Van Gogh: Malowane słowami (Van Gogh: Painted With Words) premiera tego filmu opartego na listach Vincenta Van Gogha do brata, Theo, miała miejsce w kwietniu 2010.
Benedict gra Vincenta, reżyseria Andrew Hutton
(dodatkowe info wpis 135)
całość do obejrzenia na VIMEO




Trzecia gwiazda (Third Star) premiera czerwiec 2010
Benedict gra młodego mężczyznę, Jamesa, chorego na raka, który z trójką przyjaciół wyrusza na wycieczkę do pięknej zatoki Barafundle na zachodzie Walii.
O tym filmie na pewno kiedyś pojawi się osobny wpis, więc więcej nie piszę. (Wpis pojawił się TU)
Dodam ciekawostkę, że aby bardziej wyraziście pokazać chorobę i zbliżający się koniec swojego bohatera Benedict chciał ogolić do tego filmu głowę, jednak ze względu na grę w Sherlocku - nie pozwolono mu na to.




Niewygodna prawda (The Whistleblower) premiera na festiwalu filmów w Toronto TIFF we wrześniu 2010. Benedict wciela się w postać Nika Kaufmana, opiekuna, przełożonego głównej bohaterki Kathryn Bolkovac granej przez Rachel Weisz.
TU dużo więcej o filmie.



A w między czasie i potem zdarzył się SHERLOCK
pierwsze odcinki telewizja BBC w Anglii wyemitowała w lipcu i sierpniu 2010.

201. Interview Magazine rozmowa Benedicta z Tomem Hiddlestonem

Wywiad opublikowany 24.09.2016 r. w Interview Magazine. Zamieszczam, bo z rozmowy wiele można dowiedzieć się o Tomie,
ale i o prowadzącym z nim rozmowę Benie :)

Benedict Cumberbatch rozmawia
z Tomem Hiddlestonem

Zdjęcia: Steven Klein
Wstęp:
Tom Hiddleston, absolwent prestiżowej Dragon School, Eton College, Cambridge i Royal Academy of Dramatic Art.

Dla Toma życie jest na tyle dobre, że prowadzi do teorii spiskowych, jak na przykład ta, że jest pierwszym w kolejce do zastąpienia Daniela Craiga w roli Jamesa Bonda.
Gwiazda Toma jest w nieustannym trendzie wzrostowym od czasu kiedy został zaangażowany jako Loki w serii Marvela, począwszy od "Thora" w 2011 w reżyserii Kenneth'a Branagh'a . Kinomani mogą dobrze pamiętać aktora jako długowiecznego wampira Adama u boku Ewy granej przez Tildę Swinton w filmie Jima Jarmuscha "Tylko kochankowie przeżyją" z 2014. Poszukiwacze talentów zapewne wypatrzyli go we wcześniejszych występach teatralnych i telewizyjnych, jak choćby na przykład w filmie BBC pt. "Wallander". W 2016 roku zagrał obok Hugh Lauriego w mini-serialu "Nocny recepcjonista", a w 2017 w filmach "Kong: Wyspa czaszki" i "Thor: Ragnarok".



W sierpniu 2016 roku, w czasie zdjęć w Australii, Hiddleston odebrał telefon od swojego kolegi z planu Marvela, Benedicta Cumberbatcha, aby porozmawiać o niebezpieczeństwach i potencjalnej mocy płynącej z bycia na świeczniku.

Wywiad:
BENEDICT CUMBERBATCH: Jak wszyscy przeprowadzający wywiady po pierwsze chciałbym ci podziękować, Tom, za poświęcenie mi czasu.
TOM HIDDLESTON: [śmieje się] Dziękuję ci, Benedict. Myślę, że po prostu obydwaj wzajemnie powinniśmy sobie podziękować za poświęcony czas. Do końca życia.
CUMBERBATCH: A następnie, w brytyjskim stylu, powinniśmy prosić się nawzajem o wybaczenie, za wszystko.
HIDDLESTON: Przepraszam, że ci przeszkadzam.
CUMBERBATCH: To ja przepraszam bardziej.
HIDDLESTON: [śmieje się] Co powiesz o …
CUMBERBATCH: Czy to nie ja jestem dziennikarzem?
HIDDLESTON: Czuję się zakłopotany. [śmieje się]
CUMBERBATCH: Myślę, że moja rola tutaj sprowadza się bardziej do rozmowy przyjacielskiej niż dziennikarskiego wywiadu.  Nie będzie żadnych podkręconych piłek. Obiecuję. Ale żeby jakoś zacząć: jak to jest zakładać włosy i rogi znowu pracując z Chrisem [Hemsworthem] na terenie Krainy Kangurów z Taikiem [Waititi], twoim reżyserem?
HIDDLESTON: Cóż, to ekscytujące, bo nie grałem Lokiego od 4 lat. Ostatni raz nosiłem kostium na Comic Con w San Diego w 2013.
CUMBERBATCH: Żartujesz!?
HIDDLESTON: I szczerze, najlepsze jest to, że znowu pracuję z Chrisem. Pierwszy raz spotkałem go w domu Kenneth'a Branagh'a w Anglii w 2009 r. Byliśmy dzieciakami na samym początku naszych dróg aktorskich. Natychmiast złapaliśmy kontakt i to było niezwykłe dzielić z nim tą szaloną podróż Marvela. W tym tygodniu na planie był Anthony Hopkins. A Taika Waititi jest wspaniały. Znalazł sposób by uszanować wszystko co było, a zarazem stworzyć swoją własną rzecz. I jest taki zabawny. Jego filmy - jeśli ich nie widziałeś musisz poszukać "Co robimy w ukryciu" czy "Dzikie łowy" - łączą w sobie żart, dobry humor i emocje. Są bardzo poruszające. Każdy jest szczęśliwy. Oczywiście my jesteśmy na początku.
CUMBERBATCH: Ile jeszcze tygodni macie do przejścia ?
HIDDLESTON: Ja będę tu do początku listopada.
CUMBERBATCH: Mam cię. Zostało ci trochę czasu żeby się wyciszyć. Masz australijską zimę, która, rozumiem, jest cholernie ładna w porównaniu do angielskiej zimy.
HIDDLESTON: [śmieje się] No tak mówią. Jesteśmy na wybrzeżu Queensland i pomijając fakt, że słońce zachodzi tu bardzo wcześnie i bardzo szybko, niebo jest tu błękitne i świeci słońce. To lepsze dla mojej celtyckiej cery niż ich lato. Byłem tu, dokładnie w tym samym miejscu, w styczniu kiedy robiliśmy "Konga Wyspę Czaszki" i było pięknie, ale niewiarygodnie gorąco.



CUMBERBATCH: O, to łagodne przejście: porozmawiajmy o tym, jakby to było twoim ostatnim wypadzie. Miałeś dość trudne warunki, myślę, że kręciłeś w wietnamskiej dżungli, a potem było gorące australijskie lato.
HIDDLESTON: Wietnam był niewiarygodny. Czułem się wielkim szczęściarzem mogąc wziąć udział w tej produkcji, być częścią podróżnego cyrku w takim wielkim filmie.... Mieliśmy zdjęcia w Oahu na Hawajach. I w Australii. No i w północnym Wietnamie w okolicach Hanoi, Ha Long Bay i Ninh Binh. Wiesz, najbardziej ekscytujące w tym krajobrazie wietnamskim było to, że było tam tylko niewiele osób. A ludzie, których spotkałem w Wietnamie byli przytłaczająco podekscytowani. Zaraz kiedy wylądowałem, Jordan Vogt-Roberts - reżyser, Brie [Larson], Sam(uel) Jackson, Alex Garcia [executive producer], no i ja, mieliśmy konferencję w Hanoi, zostaliśmy ugoszczeni przez ambasadora Stanów Zjednoczonych w Wietnamie. To była wielka chwila dla ich kraju. Wiele osób, które spotkaliśmy miało po raz pierwszy do czynienia z tak wielką produkcją, na taką skalę. W pewnych miejscach pomagaliśmy budować drogi, żebyśmy mogli dostać się ze sprzętem w wielkich ciężarówkach z napędem 4 na 4, tam gdzie potrzebowaliśmy. Pierwszego dnia pojawił się Sam, żeby kręcić prostą scenę z małą ilością dialogów, i pojawiło się tysiące osób, żeby popatrzeć. A po jakiejś godzinie znudzili się i mówili: "o, to wcale nie jest takie ciekawe, wracamy do swoich zajęć." Ale my wszyscy byliśmy wystawieni na to niezwykłe, zapierające dech w piersiach piękno tej ziemi.
CUMBERBATCH: O Boże, nie muszę chyba tego wszystkiego zapisywać?
HIDDLESTON: Zapiszesz to później?
CUMBERBATCH: Bo ja sobie tak zacząłem z tego europejskiego krajobrazu wyobrażać to, co opisujesz, z dala od pióra i papieru. Czuję się jakbym był w dżungli wietnamskiej. Będe bardzo szczęśliwy, jak tylko ktoś inny zajmie się pisaniem i nie będzie to moja edytorska odpowiedzialność. Tak więc, Tom, jesteś porównywalnie sugestywnym pisarzem i aktorem. Pamiętam taki napisany przez ciebie kawałek, który czytałem, opisujący pierwszy raz kiedy stawiłeś czoła ikonie kina King-Kongowi. Wiesz, masz reputację wielkiego miłośnika kina. Ale ja jestem ciekaw jakbyś miał możliwość przeniesienia się w czasie, to do jakiej ery w kinie chciałbyś się przenieść? Być częścią? Czy to byłby musical, czy neorealizm w powojennych Włoszech? A może film Spielberga w latach 80-tych?
HIDDLESTON: Są takie dwie wielkie ery filmu, które nieustannie bardzo szanuję. Jestem oczarowany i pełen podziwu dla nieprzerwanego tańca Freda Astaire'a i Ginger Rogers oraz Gene Kelly. Tam nie ma czegoś takiego jak "Naprawimy to później przy obróbce w postprodukcji". Oglądałem klip z filmu Swing Time [1936] i... Jak się nazywa ten z Deszczowej piosenki [1952]? “Make ‘Em Laugh”? A, Donald O’Connor! Oglądam te filmy z podziwem. To był zupełnie inny rodzaj przedstawienia. A drugi czas to lata 70-te.
CUMBERBATCH: Kiedy chłopcy z East Coast przejęli  L.A. i studio system? Czasy Scorsese…?
HIDDLESTON: Tak. Emocjonalna bezpośredniość, realizm i powaga kina wtedy. Taksówkarz [1976], Wściekły byk [1980], Czas apokalipsy [1979] …



CUMBERBATCH: Całkowicie się zgadzam. Były bardzo istotne, wiele zmieniały, z perspektywy czasu bardzo ważne. Udało się w nich zmaleźć złoty środek pomiędzy rozrywką a sztuką.
HIDDLESTON: Tak też było, kiedy Stanley Kubrick robił swoje nawiększe dzieło 2001 Odyseja kosmiczna", która ukazała się w 1968 r. Kiedy lądowali na Księżycu w 69 czuli się, jakby na prawdę tam byli ponieważ Kubrick dał im takie doświadczenie w kinie. Właściwie Wymyślili tworzywa z NASA, kostiumy i rekwizyty, żeby mieć rekwizyty które będą wyprzedzały swoje czasy. Chodzi mi o to, że to napędziło rozwój filmów SF. A filmy, które robimy teraz ciągle komunikują się z tamtymi filmami z tej niezwykłej epoki. Chociaż jesteśmy winni myślenia kategoriami złowego wieku - pomysł z "O północy w Paryżu".
CUMBERBATCH: A w tym samym czasie przyznajemy że, przez minione dziesięć lat żyliśmy w złotym wieku długich form telewizyjnych, seriali, w których teraz bierzesz udział. Kiedy w Zjednoczonym Królestwie wszedł Nocny recepcjonista wszędzie można było spotkać ludzi rozmawiających o nim.To po prostu było zupełnie przykuwające, taki kolejny skarb w koronie BBC. Jak się pracowało z Susanne Bier (reżyserka serialu)?
HIDDLESTON: To było świetne doświadczenie. To było jakbyśmy robili sześciogodzinny film. Rozrysowaliśmy kadry i rozpisaliśmy je jako 360 stronicowy scenariusz z jednym reżyserem. Susanne była naszym kapitanem. Mieliśmy zdjęcia w Szwajcarii, Londynie, Devon, Maroko i na Majorce, w takiej kolejności. Wyglądało, jakbyśmy lwią część zrobili w Maroko, w Marrakeszu, gdzie nasze kairskie ujęcia wnętrz miały miejsce i gdzie kręciliśmy rozróby Arabskiej Wiosny. W Marrakeszu spędziliśmy siedem tygodni i musieliśmy w ciągu każdego dnia zrobić bardzo dużo stron, gdzie ja pojawiałem się w niemal każdym ujęciu, skacząc pomiędzy moimi tożsamościami - byłem Johnem Pine, Andrew Birchem, Thomasem Quince'm i Jackiem Lindenem. Ktoś ostatnio mnie zapytał jak to było- wrócić do telewizji, a ja się tak nie czułem. Większa jest różnica dla odbiorcy, niż dla nas, tak myślę. I tym bardziej dziwne, mówiąc o latach 70-tych, że Nocny recepcjonista pierwotnie był przeznaczony dla Sydney'a Pollack'a [we wczesnych latach 90-tych] a on zlecił napisanie scenariusza Robertowi Towne. Ale finalnie prawa wróciły do le Carré'a i jego synów Simon i Stephen Cornwellów. Ale może jest gdzieś świat, w którym ta historia jest lepsza w wersji ponad sześciogodzinnej niż ponad dwu. Nie wiem. A jak ty myślisz? Jesteś kimś, kto przez wiele wiele lat równocześnie pracował dla telewizji i dla dużego ekranu. Jeździliśmy konno następnego dnia po tym jak kręciłeś pierwszy epizod Sherlocka emitowanego w BBC, spadałeś z konia, ćwicząc do "Czasu wojny" [2011]. Pamiętam, jak Sherlock stał się tym niezwykłym fenomenem, którym się stało. I od wtedy zrobiłeś trzy sezony?
CUMBERBATCH: W sumie zrobiliśmy cztery sezony. I  jeden odcinek specjalny, świąteczny...
HIDDLESTON: I jeszcze Zniewolony 12 Years a Slave [2013] potem Gra tajemnic [2014] i jeszcze milion innych rzeczy o których nawet nie myślę... To się po prostu nie kończy.
CUMBERBATCH: Na szczęście teraz się zatrzymałem i mam możliwość porozmawiać z tobą, mój przyjacielu, co jest bardzo miłe, mimo, że nasze słowa są nagrywane i drukowane. Powinniśmy pogadać, kiedy się rozłączymy. Przepraszam za to, ale niektóre rzeczy wykraczają poza granice. Myślę, że film i telewizja żywią się sobą wzajemnie. To bardziej kwestia w postrzeganiu widza niż samego aktora. Są pewne specyficzne wymagania, szczególnie w telewizji i sam zauważasz, to głównie wymagania budżetowe. Ograniczenia czasowe, ale finansowe bardziej niż jakiekolwiek inne, to można zauważyć. Ale ambicja pisania i na szczęście potem sposób przekazu stają się coraz lepsze i lepsze, ponieważ wszyscy chcemy się prześcigiwać, zawsze wyprzedzać o krok dla oczekującej i wymagającej publiczności.
HIDDLESTON: A co myślisz o powracaniu do postaci? Jak Sherlock, czy Loki jako przeciwieństwo jej tworzenia po raz pierwszy?
CUMBERBATCH: Myślę, że trzeba do tego podchodzić na takim samym poziomie twórczym. Są rzeczy które już są dane, które już ustanowiłeś, i oczywiście, wizualnie, pewne ikoniczne cechy które nie mogą być usunięte, jak pewna czapka, czy pewien płaszcz w moim przypadku. Wiem, że walczyłeś z rogami, i chciałem o tym z tobą porozmawiać, jeśli możesz o tym porozmawiać. Coś umiera, jeśli nie czujesz odkrywania na nowo. To ciekawe. Ja rzeczywiście cieszę się tym. Myślę, że nie robiłbym tego, gdyby tekst nie był dobry, gdybym nie został poproszony, żeby zrobić cośz postacią. To na prawdę zależy od tego, jakie są przeszkody, a jakie cele. Jeśli są bardzo ciekawe to możesz przyjąć do gry nową taktykę. I myślę, że postaci powinny być takimi otwartymi księgami pustymi ramami. Z Lokim na kształt boga intrygi można zrobić wiele rzeczy. A detektyw konsultant który nagle zna kung fu i mówi różnymi językami lub językiem migowym... Jest tak wiele zasobów do wykorzystania. Tak długo, jak długo jest praca do zrobienia, i jak jesteś z tym oswojony. Jestem ciekaw czy podobnie byłoby z odtworzeniem roli klasycznej na scenie. Na przykład musiałbym zrobić Hamleta jeszcze raz gdzieś indziej, jak byto było? Ten sam tekst, te same trudne kwestie, ta sama postać którą grasz. Nic się nie zmieniło poza kontekstem...
Czy masz jakieś duchowe odniesienie w swoim codziennym życiu? Kiedy rozwiązujesz codzienne problemy, czy wpadasz w rutynę? Rodzaj mantry, czy czegoś takiego?
HIDDLESTON: Musisz coś zrobić, nawet jeśli chodzi o rozpoczęcie dnia. Ja stosuję muzykę. I bieganie. Odczuwam to kiedy pracuję, jeśli zacznę dzień od biegania - na zewnątrz, nie w sali, tylko ja gdzieś tam, na własnych nogach, które mnie niosą... To jest coś co trzeba zrobić po prostu żyjąc na świecie i wyrzucając z własnej głowy.
CUMBERBATCH: Jesteś zdyscyplinowany w kwestii chodzenia spać i potem wstawania żeby ćwiczyć?
HIDDLESTON: No muszę być, inaczej nie mogę funkcjonować. To jest zmienne w zależności od pracy. Przy Kongu: Wyspie Czaszki byliśmy cały czas na zewnątrz. Moja postać to były tropiciel SAS, zasadniczo atletycznie zbudowany, więc zawsze byłem w stanie ot tak sobie pobiegać by się pobudzić, kiedy stawałem się niemrawy.
CUMBERBATCH: Czytałem, że Hugh Laurie wychwalał cię pod niebiosa opowiadając jak twoja energia trzymała cały zespół na chodzie przez cały czas. Ale czy nie miałeś czasem kłopotów z make-up'em czy z kostiumem? Pamiętam jak widziałem zdjęcia ciebie biegającego z Chrisem w którymś miejscu na Wyspie. I, do diabła, ten twój angielski uśmiech i czar, który masz i który pozwala ci bezkarnie działać, podczas gdy normalnie ludzie dostają to od charakteryzatora i kostiumografa.
HIDDLESTON: [śmieje się] Wiem, że nie wszyscy to mają. Tak się po prostu dzieje. A co do biegania jeśli tak pobiegam przed pracą czuję jakbym był do przodu na cały dzień. Jakąkolwiek pracę muszę wykonać w kategoriach przygotowań, badań, czy przemyśleń o ujęciu, albo postaci, to wszystko krystalizuje się w tym momencie poranka. I czasem mam wtedy najlepsze pomysły. Pamiętam, jak robiłem "Henry IV-część 1” dla The Hollow Crown, serialu, w którym ty też występowałeś, rewelacyjnie zresztą. Mieliśmy bardzo mało czasu i trzeba było robić główną scenę pomiędzy Henrykiem IV i księciem Halem, kiedy książę jest wołany na dwór ojca, publicznie zostaje mu udzielona reprymenda i jest upokorzony za oddalenie się z Falstaffem. To niezwykła część napisana dla dwóch aktorów. Król Henryk IV ma większą część do wypowiedzenia, w tym przypadku Jeremy Irons. I pamiętam, myśląc po konkretnej kwestii, że powinien mnie uderzyć. To był styczeń 2012, właśnie biegłem przez śnieg o piątej nad ranem, kiedy nagle spadła na mnie ta myśl, że powinien po prostu mnie spoliczkować. I ti jest dokładnie ten moment, kiedy budzi się w Halu ciężar  odpowiedzialności jako przyszłego króla. Cały ciężar poezji i słów Szekspira. Przychodzi z tym uderzeniem w policzek.



CUMBERBATCH: To wielka chwila. To podobna chwila, tak myślę, kiedy się oddycha czy medytuje czy  w jodze. A bieganie to świetny sposób na takie olśnienie. Jest coś takiego ruchomego w tobie, nie fizycznie, nie chodzi o bieganie, ale... jesteś taki uważny, otwarty na to co się dzieje wokół ciebie. Czy obawiasz się, że coś mogłoby stanąć na przeszkodzie tego wyczucia? Mam na myśli, że to jest jak pytanie kogoś kto wygląda na nieustraszonego czego się boi najbardziej. I nie musisz odpowiadać, jeśli chcesz po prostu powiedz 'odpieprz się'. Możesz, ponieważ jestem twoim przyjacielem.
HIDDLESTON: Dzięki, przyjacielu.
CUMBERBATCH: Czy powinienem ci powiedzieć o moich obawach, w czasie kiedy ty obmyślasz swoją odpowiedź?
HIDDLESTON: Tak, powiedz mi swoje, a ja powiem ci moje.
CUMBERBATCH: Upływ czasu. I to jest stricte związane z momentem kiedy zostałem ojcem, mając coś poza mną co jest bardziej istotne niż ja, na czym się skupiam. To było gwałtowne przebudzenie, chwila, kiedy się urodził. I w każdym momencie, kiedy go trzymam, żeby popatrzeć na coś tak nowego, a potem na tego mijającego 40-letniego mnie w lustrze. "Wow, na prawdę chcę być obok, widzieć twoje dzieci."
HIDDLESTON: U mnie podobnie. Czuję strach patrząc wstecz i żałując że nie zrobiłem różnych rzeczy. To ciekawe. Czytałem taki niezwykły artykuł o książce, wiele lat temu, napisanej przez australijską pielęgniarkę która jest specjalistką w opiece paliatywnej. Jej praca polegała na pomocy ludziom w odchodzeniu, w uśmierzaniu bólu. W związku z tym ta kobieta spędzała wiele czasu z ludźmi w ich ostatnich dniach, tygodniach. I czuła się bardzo poruszona tym zgromadzonym doświadczeniem, ponieważ słyszała ludzi mówiących bardzo podobne rzeczy. Najdziwniejsze, że na szczycie listy kwestii było: "Żałuję, że nie pracowałem tak ciężko."
CUMBERBATCH: To duże wyzwanie pogodzić się z tym.
HIDDLESTON: Rodzina całkowicie przywraca równowagę, ale jak sobie radzisz z realizacją tego w życiu? Próbujesz znaleźć więcej czasu teraz pomiędzy projektami?
CUMBERBATCH: Robię większe przerwy. Może to kwestia starzenia się, ale nie chcę przegapić pewnych rzeczy. Mamy niesamowity przywilej wykonywania tego zawodu, ale czasem niestety z dala od domu. Mam wtedy wrażenie, że jestem z dala od swojego własnego życia. Chcę być lepszy w utrzymywaniu kontaktu...
HIDDLESTON: Więc tej książce o australijskiej pielęgniarce zostało wymienionych pięć żali, tęsknot, ludzi, że czegoś nie zrobili, to były:
żałuję, że nie pracowałem dość ciężko;
żałuję, że nie miałem odwagi żyć prawdziwym życiem dla siebie, a nie tak, jak oczekiwali tego ode mnie inni;
żałuję, że nie miałem odwagi wyrazić swoje uczucia;
żałuję, że nie utrzymywałem kontaktu z przyjaciółmi,
i ostatnie:
żałuję, że nie pozwoliłem sobie być szczęśliwszym.
To niezwykła lista tego jak pójść w życiu we własny sposób, prawda?
CUMBERBATCH: To jest świetna lista dla ciebie. I niezwykła dla mnie. Myślę, że dla każdego kto dużo pracuje i kto często jest poza domem. Myślę o niesamowitości naszego zawodu, że przyjmujemy te wymyślone okoliczności siebie jako kogoś innego, w zmyślonym świecie, o którym potem musimy mówić i opowiadać publiczności. To forma projekcji tego, co nie w pełni jest tobą, nie może być bo w innym wypadku nie byłoby po prostu nic co zostałoby w domu do czego się wraca.
Ale jak potem wracasz od tej osoby, którą byłeś publicznie? Czy jest coś szczególnego co pozwala ci wrócić do kogoś, kto jest Tomem? Czy to jest dom? Rodzina? Może przyjaciele? A może ćwiczenia?
HIDDLESTON: Po prostu wracm do domu. Dosłownie i w przenośni. Do Londynu. Kiedy skończyłem "Nocnego recepcjonistę" uzmysłowiłem sobie, że przez 75 dni więcej godzin byłem Jonathanem Pine niż sobą.
CUMBERBATCH: To na pewno ma wpływ na ciebie, nie sądzisz?
HIDDLESTON: Yeah. Wchodzisz w tą postać, na jej miejsce. Najlepszą rzeczą którą mogłem zrobić to po przylocie do domu pójść do mojej siostry na jej przyjęcie zaręczynowe. Byłem otoczony rodziną. I oni byli tak krzepiący. I potem po prostu... prowadzę takie nudne życie. Plączę się, czytam książki które miałem przeczytać ale nie było czasu...
CUMBERBATCH: Pamiętasz? Zostałem w twoim domu...
HIDDLESTON: [śmieje się] Tak. Plączę się, nadrabiam zaległości, idę na kawę, czytam gazetę, spędzam czas z moją mamą i tatą...
CUMBERBATCH: Zrobiłeś fantastyczną robotę dla UNICEF-u. Czytałem, co napisałeś o swoich doświadczeniach na misji rozpoznawczej dwa albo trzy lata temu w Gwinei, w Afryce. Opisałeś to jako bardzo kształtujące doświadczenie dla ciebie. Czujesz w tym jakąś odpowiedzialność, że możesz mówić głośno do ludzi?
HIDDLESTON: Powiem tak. Mój osobisty wkład w postać Pine'a był wielki. Hugh Laurie, który uwielbiał "Nocnego recepcjonistę" od jakichś już 20-lat, powiedział, że określa Pine'a jako straconą duszę, która szuka motywu. A przez zwykły przypadek tydzień wcześniej zanim miałem zacząć zdjęcia do serialu poleciałem do Południowego Sudanu z UNICEF-em żeby zrobić dokument na temat skutków wywołanych przez wojnę która tam ma miejsce nawet teraz. Skutków dla niewinnych dzieci ... Południowy Sudan jest najmłodszym narodem na naszej planecie. Jego niepodległość została zadeklarowana od 2011 roku. A w połowie grudnia 2013 roku pomiędzy prezydentem i wiceprezydentem rozpoczęły się poważne kłótnie, które podzieliły kraj etnicznie. Zrobiłem dokument o tym, jak rekrutuje się dzieci do wojska, co jest pogwałceniem praw człowieka. Zobaczyłem państwo mocno zmilitaryzowane i zapytałem sam siebie skąd ta broń się bierze? Tam jest tyle ubóstwa idesperacji i jeszcze każda strona militarnie wyposażona. Jak to się stało? No i wróciłem z Południowego Sudanu jako świadek, z pierwszej ręki, tej przemocy, z jakiej profity czrepie Richard Roper w "Nocnym menadżerze". I pamiętam kolację z Johnem le Carré, kiedy mu opowiedziałem o Południowym Sudanie, jak bezsilny się czułem. Czułem jak bezsilne jest to młode społeczeństwo, mieszkańcy, jak są rozdarci w tej wojnie domowej. Więc wracając do tematu, gniew moralny Pine'a jest moim gniewem. A le Carré nachylił się i powiedział po prostu "Wykorzystaj to, wykorzystaj." Świat do którego dorosłem w tej chwili staje się coraz bardziej poruszający i niepokojący. Wszędzie jest tyle nierówności, wszędzie są podziały i martwię się tym. Myślę, że każdy się przejmuje. Chciałbym żebyśmy byli dla siebie bardziej przyzwoici. Wiele się nauczyłem na temat odpowiedzialności i trzymania się tego w co wierzę, ponieważ ja stanowię platformę, ja mam głos i mogę to przekazać innym. Jest taka czerwona linia, granica, za którą zachowanie innych traktowane jest już jako niedopuszczalne i musimy stanąć w obronie szczególnie dzieci. One nie są winne, o nic nie prosiły. A przy okazji, zdaję sobie sprawę z mojego braku możliwości sprawienia istotnej różnicy. Nie jestem lekarzem. Nie mogę wpłynąć na politykę innego państwa. Nie mogę budować szkół. Nie znam się na inżynierii chemicznej by stworzyć proteiny zapobiegające ostremu niedożywieniu.
Ale mogę o tym mówić, i ty też możesz.
Jest taki świetny chirurg David Nott, który pojechał do Aleppo w 2013, zanim jeszcze zaczęło się o Aleppo mówić, i leczył dzieci i ofiary wojny w Syrii. To było niesamowite słyszeć o jego odwadze. Jako osoba, która została poproszona by zostać ambasadorem UNICEF-u czuję odpowiedzialność żeby troszczyć się o te dzieci. Bo nikt o nie nie dba. Więc ja się staram. I to jest bardzo cienka granica, bo jestem aktorem. I mam tę możliwość mówienia. Jestem pod wpływem ludzi, którzy mają odwagę i robili to na długo przede mną.
CUMBERBATCH: Bardzo łatwo jest być cynicznym w sprawach, które są poza naszymi możliwościami, jak mówisz. Nie jesteśmy wolontariuszami UNCEFu, ani personelem kampusów dla uchodźców. Nie jesteśmy policją ani politykami. Ale myślę, przy odrobinie zaangażowania albo poszukiwań albo zapoznania się ze sprawą możemy naświetlać te tematy ludziom, którzy się tym zajmują, jak właśnie ci z UNICEFu, w terenie. I to jest ważna rzecz. Wolałbym raczej być za to skrytykowany niż milczeć w obliczu cierpienia, które jest boleśnie oczywiste dla wszystkich. Gdziekolwiek, czy to w Syrii czy w Sudanie.
HIDDLESTON: Jestem z tego powodu bardzo dumny.
CUMBERBATCH: Powinieneś być.
HIDDLESTON: Jeśli już raz coś zobaczysz sumienie nakazuje ci działać. A po tym, co zobaczyłem w Południowym Sudanie nie było sposobu, żeby o tym nie mówić. Wspominałem ci już wcześniej, przypomina mi to niezwykłego laureata nagrody Nobla Harolda Pintera, który mówił o różnicy pomiędzy prawdą dramaturga, a prawdą obywatela. "Prawda w sztuce jest ulotna. Nigdy tak na prawdę jej nie znajdujesz, ale poszukiwania są nieustanne." Mówił też: "czasem czujesz że tą prawdę masz na wyciągnięcie ręki, a potem przelatuje ci przez palce i ją tracisz." Ale jako obywatel masz obowiązek pytać czy coś jest prawdą, czy fałszem. Pamiętam, jak na niego patrzyłem, kiedy o tym mówił, i czułem się bardzo zainspirowany.
CUMBERBATCH: Zgadzam się. Jak można zaprzeczyć tej sile rozpędu, którą widziałeś na własne oczy? Nie umiem sobie wyobrazić nawet jakie wrażenie na tobie musiało to wywrzeć. I to jest kolejna ważna strona naszego bycia pod ciągłą obserwacją, przypuszczenie, że skoro twoja praca, promowanie tego co robisz jest dostępne dla wszystkich to twoje prywatne życie też powinno takie być. I bez wchodzenia w większą debatę chciałbym powiedzieć, że nie zamierzam pytać o życie prywatne mojego przyjaciela tylko dlatego, że gdzieś wypłynęły jakieś niezamówione zdjęcia kogoś z pewnym kimś w pewnym związku, czy też po prostu razem. Nie zamierzam w to wchodzić. Te drzwi są zamknięte, drogi czytelniku.
HIDDLESTON: [chichocze] Dziękuję ci.
CUMBERBATCH: Bardzo proszę. Wiem, że to samo zrobiłbyś dla mnie. A wracając do odpowiedzialności związanej z byciem na świeczniku, powiedziałeś, że jesteś niezmiernie wdzięcnzy za to wszystko czego się dzięki tej odpowiedzialności dowiedziałeś i za te wszystkie doświadczenia.
A czy jesteś wdzięczny za doświadczenia ze swojego dzieciństwa? Z czasów dojrzewania, albo teraz kiedy przekroczyłeś trzydziestkę?
HIDDLESTON: Jestem niezmiernie wdzięczny mojej mamie i tacie za moje szczęśliwe dzieciństwo. Teraz rozumiem niektóre rzeczy które byli w stanie mi zapewnić, że były ważne. Myślę, że te wczesne lata, pierwsza dekada życia to jest czas kształtowania człowieka w pewnym sensie. A poza tym jestem wdzięczny ludziom, którzy wierzyli we mnie, kiedy inni już przestali.
CUMBERBATCH: A czy masz jakiegoś guru w dramacie ze szkoły ,albo w ogóle współcześnie, z którym jako twoim reżyserem pracowałeś  i któremu jesteś szczególnie wdzięczny?
HIDDLESTON: Był taki nauczyciel, nazywał się Charles Milne. Robiłem z nim Journey’s End na festiwalu w Edynburgu w 1999 roku (Edinburgh Festival Fringe). Miałem iść do Cambridge, a on napisał do mnie list: " Idź do Cambridge, i ciesz się. Wskakuj i ciesz się jazdą, doświadczaj tego. Ale może z drugiej strony pomyśl może o zostaniu aktorem." I takie momenty, kiedy ktoś umacnia twoją wiarę w siebie, są bardzo, bardzo rzadkie. Wdzięczny jestem także Kennethowi Branaghowi. Zrobił dla mnie bardzo dużo. W szczególnym momencie mojego życia wierzył we mnie bardzo mocno. Zawsze będę mu za to wdzięczny. Czyję się nawet wdzięczny za niepowodzenia.
CUMBERBATCH: To bardzo dobrze! Ale uważam, że radzisz sobie bardzo dobrze. Żałuję, że nie widziałem tej wersji Journey’s End. Myślę, że byłeś tam zabójczy.
HIDDLESTON: A ja myślę, że widziałem ciebie, jak grasz, kiedy jeszcze się nie znaliśmy.
CUMBERBATCH: Kiedy to było?
HIDDLESTON: W przedstawieniu Hedda Gabler. Jako George Tessman. Pamiętam to świetnie.
CUMBERBATCH: O rany. Spotkałem cię niewiele później. Tak myślę. Zaczynałeś grać w "Thorze" i pamiętam przyjęcie, jakie wtedy było. Nie będę wspominać, czyje przyjęcie to było, nieważne, ważne jest, że to było takie społeczne spotkanie i myślałem sobie "O Boże, ten człowiek lata!". A ty właśnie kończyłeś Otella, tak sądzę.
HIDDLESTON: Jakie miałeś uczucia dołączając do wszechświata Marvela?
CUMBERBATCH: Myślałem raczej że to fragment niż jakaś całość. Byłem na Comic-Conie i uważam, że to świetny sposób na oddanie fanom, przywrócenie tego, co napędza to wszystko. Byłem trochę przestraszony. Czułem się jakbym był w Pink Floyd.Tak zwyczajnie, "Hej, cześć", a wszyscy fani szaleją. Ta storna tego wszystkiego jest jakimś fenomenem i to wywołuje u mnie śmiech. I nie wiem, czy kiedykolwiek do tego przywyknę. Jestem ciekaw, jak to rozszerzy wszechświat. I ja też jestem częścią twojej załogi! To zadziwiający dobór aktorów. To jest najzabawniejsza ciężka praca jaką można wykonywać jako aktor, tak myślę. Oni na prawdę wiedzą jak właściwie cię traktować. A materiał jest wymagający, dowcipny i jest wiele zabawnego do zrobienia. Doktor Strange jest złożoną, zabawną a także ekscytującą postacią.
HIDDLESTON: Mój przyjacielu, dzięki, że to robisz.
CUMBERBATCH: Nie ma sprawy. Dbaj o siebie.
HIDDLESTON: I wszystkiego najlepszego!!! (Tom życzył Benowi z urodzinowo)
CUMBERBATCH: Bardzo ci dziękuję. Życzę ci słodkich snów, tam, po drugiej stronie świata, na drugiej półkuli. Do zobaczenia w Londynie! 

200. Wesołych Świąt!

Święta są magicznym czasem.

Najpierw oczywiście trzeba doprowadzić dom do porządku, byśmy mogli później
cieszyć się tym, co zrobiliśmy.

Przygotowywanie potraw również nie jest łatwe. Tyle zamieszania, że głowa mała! 

Ale na sam koniec...

Gdy już wszyscy siedzą przy świątecznym stole, każdy myśli sobie:

Było warto.

Z okazji świąt załoga Benedict Cumberbatch Poland chce życzyć Wam cudownie spędzonego czasu
w gronie najbliższych, zdrowia, spełnienia wszystkich marzeń oraz najważniejsze -
- bycia szczęśliwym.

Oby te święta były dla Was wyjątkowe, jedyne w swoim rodzaju. Takie, do których będziecie wracać
w pozytywnym sensie.

Wesołych Świąt, raz jeszcze życzą  Martyna, Kornelia oraz Patrycja.



199. Benedict Cumberbatch i Tom Hiddleston = przyjaciele



Przyjaciele:
Tom Hiddleston i Benedict Cumberbatch

Znają się już trochę czasu. Spotkali się na drodze filmowej w 2010 roku na planie "Czasu wojny" (War Horse) w reżyserii Stevena Spielberga. Tom powiedział o tym tak: "Spędziliśmy razem lato z panem Spielbergiem i zostaliśmy przyjaciółmi na całe życie."





W 2012 roku w czasie jednego z wywiadów promocyjnych filmu "War Horse" dziennikarka magazynu EMPIRE przepytywała Benedicta i Toma na różne tematy.
Zapytała w pewnym momencie Toma: "Czy jesteś nowym wcieleniem Errola Flynna?"




Na co Benedict nie pozwolił przyjacielowi odpowiedzieć, bo szybko wtrącił:
"I think he is. I mean look at him for Christ’s sake. And he can act. He’s brilliant. He is Erroll Flynn reincarnated. He’s an action man. He’s got the looks. He’s an incredibly talented actor and he’s one of the finest of our generation. And a friend."
"Myślę, że tak. Znaczy się, na miłość boską spójrz na niego! I jeszcze potrafi grać. On jest wcieleniem Errola Flynna. I człowiekiem czynu. I ma wygląd. I jest niewiarygodnie utalentowanym aktorem i jest jednym z najlepszych naszej generacji. I przyjacielem."



We wrześniu 2013 roku jeden skończył pracę nad "Piątą władzą" (Ben) drugi nad "Tylko kochankowie przeżyją" (Tom). Nie było między nimi rywalizacji i nie zachwiało to ich znajomością. Tom mówił będąc na festiwalu w Toronto: "Benedict jest moim przyjacielem, mieszkamy niedaleko siebie w Londynie."


Dodatkowo w filmie " Crimson Peak. Wzgórze krwi" w reżyserii Guillermo del Toro pierwotnie miał zagrać Benedict, finalnie okazało się, że rolę Thomasa Sharpe'a otrzymał Tom. Wyjaśnił jednak, że zaraz po tym, kiedy reżyser zadzwonił do niego  z tą wiadomością, on zadzwonił do przyjaciela:
"Rzecz polega na tym, że naprawdę jesteśmy dobrymi przyjaciółmi. Zadzwoniłem do Bena i powiedziałem mu co się dzieje, a ten na to: Cudownie! Miałem więc coś w rodzaju błogosławieństwa od Bena."
"The thing is we're really good friends, and as soon as Guillermo called, I called Benedict and I said this is happening, and he was like, 'Amazing!' So, I had his blessing." 
 




Potem był rok 2014 i wyzwanie Ice Bucket Challange 
Tom Hiddleston wyzwał po przyjacielsku Benedicta.




W październiku 2014 roku obydwaj panowie oficjalnie opowiedzieli się jako feminiści.Wzięli udział w kampanii magazynu Elle zakładając odpowiednie koszulki:




Następny wyraz przyjaźni pokazał Benedict. W listopadzie 2014 zapraszając na "Grę tajemnic" (The Imitation Game) Benedict rewelacyjnie naśladował różnych aktorów. Między innymi był Tom Hiddleston, 26 sekunga filmiku, na zegarze trwa odliczanie i jest +/- 39 sekunda :)



Na koniec historii, w 2016 roku na Comic Conie w San Diego okazało się, że Benedict lubi nazywać Toma "Hiddlebum" :)




Jeszcze trochę zdjęć obydwu panów:










198. Opowieść o problemach po stracie dziecka, czyli trochę o ekranizacji The Child in Time



Dziecko w czasie (ang. The Child in Time) to książka autorstwa Iana McEwana. Można nie kojarzyć go poprzez ten tytuł, lecz zdecydowana większość z was zapewne słyszała o Pokucie. Ona także jest jego autorstwa.

Autor cieszy się wysokim uznaniem, ponieważ został nagrodzony m.in. Somerset Maugham Award, a The Time w 2008 roku wymienił go jako jednego z 50 największych pisarzy brytyjskich po 1945 roku.

Skrótowo opowiedziałam wam o autorze tej jakże cudownej, a zarazem emocjonalnej książki Dziecko w czasie. Jednak to nie o niej tutaj zamierzam pisać.

Dzisiaj skupię się na ekranizacji (reżyseria Julian Farino), w której główną rolę odgrywa Benedict Cumberbatch, a której polska premiera miała miejsce wczoraj, 22 grudnia.

Stephen Lewis (Benedict) jest autorem książek dla dzieci. Ma śliczną i kochającą żonę Julię (Kelly MacDonald), małą i słodką córeczkę Kate oraz dwójkę dobrych przyjaciół. Czego można chcieć więcej?
Pewnego dnia, podczas zakupów w supermarkecie, Kate znika. Mimo wszelkich starań Stephenowi nie udaje się odnaleźć córki. To sprawia, że jego relacje z żoną ulegają całkowitej zmianie. Choć nie traci nadziei na odnalezienie Kate, przeżywa wewnętrzną walkę z samym sobą. A co by się stało, gdyby jedno wydarzenie całkowicie zmieniło dotychczasową, smutną rzeczywistość?

Z niecierpliwością czekałam na ekranizację tej powieści. Przyznam, że po przeczytaniu książki nie potrafiłam sobie wyobrazić, jak reżyser chce pogodzić tyle wątków. Byłam pełna obaw.

Nie potrzebnie.

Benedict na planie

Gra aktorska Benedicta była niesamowita. Od dawna wiadomo, że w każdej roli stara się być autentyczny. Tym razem Brytyjczyk mógł naprawdę poczuć postać Stephena. W końcu aktor posiada dwoje dzieci. W każdej scenie można zauważyć, iż Benedict tak naprawdę stał się postacią z książki. Sam powiedział, że potrzebował takiej roli od dawna. Wszystkie emocje, które odczuwał Stephen w książce, można było jeszcze mocniej poczuć podczas oglądania ekranizacji. Benedict jak zawsze mnie nie zawiódł i zdecydowanie, nawet tylko ze względu na niego, polecam zobaczyć ten film.

Benedict Cumberbatch jako Stephen Lewis

U boku Benedicta grała Kelly MacDonald, która odgrywała żonę Stephena, Julię.

Jeśli mam być szczera, kiepsko orientuje się w środowisku aktorów z Wielkiej Brytanii i nie miałam pojęcia, kim ona jest. Lecz ten fakt nie stanął na przeszkodzie, by docenić jej pracę w odgrywaniu Julii.
Kelly zagrała ją naprawdę bardzo dobrze. W filmie widać, iż ona również stara się poczuć, jak to jest stracić własne dziecko. W byciu aktorem jest to jeden, jeśli nie najważniejszy element - wczuć się. Ona zrobiła to wręcz idealnie.

Kelly MacDonald wraz z Benedictem Cumberbatch jako państwo Lewis

Teraz przejdę do innych, mniej ważnych albo ważniejszych rzeczy.

Przede wszystkim - film, a książka.

Większość z was pewnie ma zdanie, że książki są lepsze od ich ekranizacji.

Cóż...

W moim odczuciu niestety tutaj jest podobnie.

Pomimo bardzo dobrej obsady, niesamowitej gry aktorskiej, cudownych scenerii, niestety pojawiły się pominięcia ważnych wątków. Mówię tutaj m.in. o wytłumaczeniu przez matkę Stephena motywu z knajpą (ci, którzy czytali i oglądali film wiedzą, o czym mówię).

Choć oczywiście na pominięcie wątków można przymknąć oko, bo w końcu jest ich ogrom, tak spłycenia jednej z najistotniejszych postaci w książce (mowa o Thelmie) nie mogę wybaczyć.

Reszta jest bez zarzutu.

Podsumowując:
Jeśli jesteście ciekawi Benedicta w roli zagubionego ojca, to film jest jak najbardziej dla was. Ale jeżeli chcecie dokładnie poznać historię Stephena, to polecam najpierw przeczytać książkę, a później dla dopełnienia wrażeń zobaczyć ekranizację.

Cały film oceniam 6/10.



PS.

Jeśli chcecie zobaczyć wpisy na temat powstawania filmu, są:
TU (014) TU (026) TU (034) i TU (041)

na temat analiz o czym jest książka i co z tego może wyniknąć w filmie, bo ten dopiero powstaje
TU (036)

i wpis po angielskiej premierze filmu TU (154)


197. Benedict w telewizyjnych produkcjach brytyjskich -cz. 3

Dorobek filmowy Benedicta - przed serialem Sherlock:
część 3 - lata 2007- 2009

część 1 - lata 2000 - 2003
część 2 - lata 2004 - 2006


15 marca 2007 roku został wyemitowany krótkometrażowy (11 minutowy) film pt. "Inseparable".
Kiedy młody mąż i ojciec - Joe dowiaduje się, że umiera, postanawia dać szansę swojemu bratu, Charliemu.
Benedict w podwójnej roli Joego i Charliego.



Film można obejrzeć na VIMEO.


29 sierpnia 2007 roku 64-ty festiwal Filmów w Wenecji otwarł film "Pokuta" (Atonement), adaptacja powieści Iana McEwana.
Premiera w Wielkiej Brytanii miała miejsce we wrześniu. Benedict zagrał w tym filmie młodego i bogatego biznesmena Paula Marshalla.

Zamieszczony poniżej klip z YT zupełnie nie odzwierciedla treści filmu, pokazuje zaledwie udział w nim Benedicta. Warto obejrzeć całość.
I przeczytać książkę, pod tym samym tytułem.














"Stuart: Spojrzenie w przeszłość" (Stuart: A Life Backwards) to kolejny film z 2007 (premiera 23 września). Jest to adaptacja książki biograficznej napisanej przez Alexandra Mastersa o Stuarcie Shorterze, młodym "pijaku, ćpunie i alkoholiku" jak sam o sobie mówił.
Główny bohater, grany przez Toma Hardy'ego, jawi się nie tylko jako ofiara przemocy i uzależnień, ale także, a może przede wszystkim, jako inteligentny i zabawny człowiek. Chce się z nim rozmawiać i poznać bliżej, mimo wcześniejszych uprzedzeń. Dający mu szansę pisarz, w tej roli właśnie Cumberbatch, komentuje wydarzenia z lekkością i ironią. Całość skłania do zastanowienia się, czy ludzi należy oceniać po pozorach i czy nie warto zweryfikować poglądu co do tzw. marginesu społecznego.



Rok 2008 rozpoczyna się dla nas 15 lutego na Festiwalu w Berlinie premierą filmu "Kochanice króla" (The Other Boleyn Girl), w którym na planie Benedict spotkał się ze Scarlett Johansson, Natalie Portman i Eddiem Redmayne'm
Dwie siostry Boleyn, Anna i Maria, walczą o względy jednego mężczyzny - króla Henryka VIII. 
Benedict wciela się w postać Williama Carey'a (który poślubił Marię i dał nazwisko jej dwójce dzieci z nieślubnego łoża z Henrykiem VIII)



17 lutego 2008 w brytyjskiej telewizji rozpoczęto emisję pięcioodcinkowego  miniserialu "Ostatni wróg" (The Last Enemy).

Serial opowiada historię dr Stephena Ezarda (Benedict), który przyjechał na pogrzeb swojego brata Michaela. Dowiaduje się, że żona brata, Yasim Anwar, opiekuje się śmiertelnie chorą imigrantką. Yasim nagle znika, a Stephen bardzo ryzykuje, by dowiedzieć się, co tak naprawdę stało się z jego bratem. (Filmweb)



 
Zdarzyło się już Benedictowi grać pojedynczych odcinkach serialu (wspominałam w cz. 1).
Tym razem chodzi o serial na podstawie Agathy Christie o pannie Marple, niesłychanie bystrej starszej kobiecie, wprowadzającej w zakłopotanie stróżów prawa, kiedy myśląc przenikliwie i trafnie oraz stosując dedukcję radzi sobie z zagadkami kryminalnymi.
W drugim odcinku sezonu 4 serialu, który miał tytuł
"Morderstwo to nic trudnego" (Murder Is Easy), Benedict zagrał Luke'a Fitzwilliama, pomagającego pannie Marple rozwiązać zagadkę.
Emisja 15 listopada 2008 roku



Rok 2009:  "Burlesque Fairytales".
Benedict na planie m.in. ze swoją przyszłą żoną Sophie Hunter, ze Stephenem Campbellem Moorem, z którym za 8 lat zagra w "Dziecku w czasie".
Thriller. Opis: "Noc objawienia w teatrze Chapel" - głosi ulotka. Londyńska publiczność musi jednak przygotować się na wielkie zaskoczenie, gdyż w ten wieczór przekonują się, że w teatrze Chapel nic nie jest tym, czym się wydaje. Gdy tylko przybywają na miejsce, zapominają, jak się tam dostali. Drzwi zostają zaryglowane, a oni uwięzieni w środku. Na scenie trwa przedstawienie. Czas płynie nieubłaganie, zbliża się moment prawdy, a publiczność ma tylko jedną szansę, by się uratować.
Film miał premierę 7 lipca 2009 na True Independent Film Festival w Seattle. 




12 sierpnia 2009 roku telewizja brytyjska transmitowała na żywo 32 minutową sztukę teatralną Michaela Dobbsa "The Turning Point" (Punkt zwrotny) w ramach serii Sky Arts Theatre Live TV Duże wyzwanie dla Benedicta, który zagrał Guy'a Burgessa.
Sztuka oparta jest na wydarzeniach z 1938 roku . Winston Churchill (Matthew Marsh) i Guy Burgess (Benedict Cumberbatch) spotykają się w czasie, kiedy wkrótce świat osiągnie swój punkt zwrotny.
Obydwaj samotni, jeden niedługo stanie się Wilkim Brytyjczykiem, a drugi wielkim zdrajcą...
Do obejrzenia na VIMEO
Oraz na You Tube:
 



"Darwin: Miłość i ewolucja" (Creation) premiera na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Toronto i emisja we wrześniu 2009 roku.
Benedict gra u boku Paula Bettany'ego (Charles Darwin) i Toby'ego Jonesa (Thomas Huxley) postać botanika i podróżnika - Josepha Daltona Hookera.


Na koniec "Small Island" - mała wyspa - dwuczęściowy film wyemitowany w grudniu 2009 roku.
Adaptacja powieści o tym samym tytule opowiada o losach jamajskich imigrantów podczas II Wojny Światowej. Próbując poprawić swój status ekonomiczny szukają swojej własnej "małej wyspy" i przeprowadzają się do Anglii.
Benedict gra Bernarda Bligh'a, urzędnika bankowego przed trzydziestką :)







A potem nadszedł rok 2010. No i to będzie osobny wpis :)